|
12.06.2009, 16:01 | #1 |
Zarejestrowany: 27.07.2006
Skąd: ąbruje
Płeć: Kobieta
Postów: 1,151
Reputacja: 11
|
settlement
Tak, to znowu ja i kolejne moje fotostory. Powiem jedno - temat jest może wydać wam się trochę dziwny, jednakże mam nadzieję że się spodoba. Co do tytułu, wydaję mi się bardziej odpowiedni i tajemniczy w języku angielskim, ponieważ w polskim znaczy to poprostu osiedle. Osiedle, takie no wiesz - najzwyczajniejsze. Ktoś kogoś pobije, okradnie, bez różnicy. Raz jakaś zadyma, rodzinny spacer, pielgrzymki do kościoła co niedziele - żeby sąsiedzi nie pomyśleli za dużo. Bywają tu wielkie miłości, głośne rozstania, a wszystko to zawsze rozpoczyna i kończy wielka kłótnia i w końcu wszystko wraca do spraw codziennych, byle jak najmniej ważnych, bo te znaczące załatwia się "jutro", a że "jutro" nigdy nie nadchodzi to nie załatwia się ich wcale. Czym jeszcze jest osiedle? Jest sposobem na życie. Nie uda się w szkole, pokłócisz się ze starymi, ktoś cię obrazi - nieważne, i tak pójdziesz dokopać jakiemuś idiocie, co stoi od tygodnia pod twoim balkonem. Jest jeszcze druga opcja - idziesz wyżalić się najlepszej psiapsiółce, która wygada to wszystko kolejnej i kolejnej, a potem już wszyscy na osiedlu wiedzą. Dlatego to pierwsze przychodzi znacznie łatwiej. Wyżalać się? A po co? Tylko mięczaki to robią, albo baby. Oczywiście, nie te baby z osiedla. Tutejsze w tym czasie wynajdują swoich "miśków", a ci dokopują tym mięczakom. Kolejną sprawą na osiedlu jest dom. Każdy ma tak samo, a jednak jeden ma lepiej od drugiego, a trzeci od czwartego i tak dalej... Najbardziej znany schemat to - matka psychopatka, ojciec pijak. Tylko nieliczni mają w miarę normalne rodziny, to jest takie, gdzie matce się wydaje, że się wydaje, a ojciec myśli, że wie wszystko, tymczasem nie wie nic. Szczęściarze, z tego pierwszego domu nie muszą odpowiadać na te durne pytania "gdzie byłeś? co robiłeś? ile piłeś?". Ich starzy mają to w dupie. Tak, tak właśnie jest. Jedynym ich problemem jest, jak znaleźć trochę grosza na wódkę. PROLOG - poniżej ODCINEK 1 - Gdzie ty się znowu włóczyłeś?! Cisza. - Pytam się! - Nic nie piłem, nie wrzeszcz. Trzask zamykanych drzwi. W końcu spokój. Huk rzuconego od niechcenia plecaka. - Czym ty tam znowu trzaskasz? - ten sam głos, tylko jakby bardziej oddalony. To głos matki, zdenerwowanej czekaniem... na syna, który wyszedł dzień wcześniej i wrócił, dopiero teraz w środku nocy. - Mamo, połóż się, jesteś przewrażliwiona - odezwał się męski głos. Zupełnie spokojny, jakby się nic nie stało, jakby się nic nie liczyło. Tylko on sam na całym świecie. Co tam przewrażliwiona matka i ojciec, który jest, gdzieś, niewiadomo gdzie. Pewnie pije. I nie obchodzi go nic, tak samo jak Pawła, zwanego przez kumpli Szarym, od nazwiska - Szarecki. Szary, jak każdy, od dziecka chciał się czymś zajmować. I bardzo długo nie mógł znaleźć czegoś, czemu mógłby poświęcić trochę uwagi. W końcu odnalazł swoje powołanie. Został dilerem, w wieku lat piętnastu. I od tego czasu zaczął błądzić w swoim świecie, przestał się do wszystkich odzywać. Nie brał. Nie brał nigdy. Nie, to co jego kumple - Rudy, Alas, czy Baran. Mówił tylko wtedy, gdy musiał, nigdy nic nadto. Taki smutas - jak mawiały jego koleżanki, których nie miał mało. Szary miał lat siedemnaście skończone zaledwie kilka dni temu. Znał się na prochach całkiem nieźle, mimo że handlował nimi zaledwie dwa lata, a może to było już trzy? Sam dobrze tego nie pamiętał. Siedział teraz na łóżku z głową opartą na rękach i myślał. Nad tym swoim durnym światem. Minęło trochę czasu, zanim w jego pokoju zgasła lampa i ucichła uciążliwa dla wszystkich muzyka. Zapadł w sen. Ciężki sen. Gdzieś, jakby w dalekiej otchłani słychać było wibracje telefonu. Ręka spod kołdry próbowała go wyciszyć, ale znalezienie telefonu po omacku okazało się niełatwym zadaniem. Po chwili wraz z ręką wynurzyła się pryszczata twarz chłopaka i, ku własnemu zadowoleniu wyłączył denerwujący dźwięk w telefonie. Odetchnął i położył głowę spowrotem na poduszce. Obowiązki wzywają... Trzeba wstać, pomimo że się tego strasznie nie chce. Godzina szósta rano w piątek to morderstwo - pomyślał chłopak. Zaczął powoli podnosić się z łóżka. Za oknem szaruga. Dzień nie zapowiadał się specjalnie miło, było zimno i mokro. Patrząc za okno, jedyna rzecz, na którą miałoby się ochotę to zostać w łóżku cały dzień. Ale skoro nie masz wyjścia, to musisz wstać, ubrać się, doprowadzić do porządku, ewentualnie coś zjeść i wtedy dopiero wyjść z domu. Dziewczyny mają gorszą sytuację, bo muszą wstać jeszcze godzinę wcześniej. Wstają, czeszą te swoje włosy, potem się ubierają i rozbierają i znowu ubierają, bo jednak lepiej wyglądały w poprzednim komplecie, mimo że ubrania różnią się niewiele między sobą. Potem przychodzi czas na makijaż, kawę, poprawę makijażu, dopicie kawy i wtedy dopiero są gotowe do wyjścia. Najlepiej wtedy założyć na uszy słuchawki i włączyć sobie piosenkę u2 - beautiful day. Rudy właśnie tak zrobił. Wyszedł z domu i wyłączył się z szarej codzienności. Szedł w stronę przystanku autobusowego, nie miał co prawda dalekiej drogi do szkoły, był to wynik czystego lenistwa. Szkoła, do której uczęszczało czterech kumpli mieściła się w samym centrum i dzięki temu można było zawsze na przerwie polecieć do jakiegoś pobliskiego spożywczaka, po za tym załatwianie spraw "po szkole" było całkiem proste, bo wszędzie było blisko. Miasto, w którym mieszkali nie było z kolei żadnym wielkim miastem, żadną Warszawą, Szczecinem, czy Wrocławiem. Wierszowo mieściło się na Pomorzu. Była to raczej mieścinka. Mieszkało tu około 100 tysięcy ludzi, mimo że każdy narzekał, że to "zapadła dziura", to i tak wracał tu zawsze, z każdej podróży, wyprowadzki, wyjazdu. Każdy rodzony Wierszowianin miał sentyment do rodzimej miejscowości, dlatego tak miło było tu zawsze wrócić. Miasteczko dzieliło się dokładnie na cztery osiedla. Centrum, w którym znajdowały się wszystkie najważniejsze instytucje, nie było ich co prawda za wiele, a jednak ratusz, mieszczący się na Placu Klonowym był jedną z najokazalszych budowli w okolicy. Na uliczkach odchodzących od Placu znajdował się bank, szpital, komenda policji, jedyne w mieście liceum, kilka sklepów... Po za tym wszędzie było pełno kamienic mieszkalnych. Kolejną dzielnicą była Parkowa Dolina, w której mieszkała "porządniejsza" społeczność Wierszowa. Takie szczęśliwe rodziny, w czystych białych budyneczkach, którzy myślą, że ich życie jest przez to lepsze, rozumiesz wyprowadzali się tam, bo wydawało im się, że przez to ich dzieci będą miały zapewnioną lepszą przyszłość, a tu gówno prawda, te dzieci żyły tak naprawdę pod kloszem swoich rodziców nauczycieli, lekarzy, biznesmenów i innych szych w mieście. Witowo, było podobną dzielnicą do Parkowej Doliny, jednak tam nie było czegoś takiego jak białe, śliczne, czyste domki - ludzi z Witowa nie było stać na coś takiego. Każda 5-osobowa rodzina musiała zmieścić się w malutkiej i ciasnej kawalerce, ewentualnie w mieszkaniu 2-pokojowym. 3 pokoje na Witowie były bardzo żadko spotykane, tylko farciarze, najczęściej babcie zamieszkujące Wierszowo od własnego poczęcia posiadały takie facjaty. Ostatnią dzielnicą, do której się wszystkim paliło mieszkać był Londynek - nazywana tak przez wszystkich dzielnica brudu, smrodu i totalnej nędzy. Jeżeli mieszkałeś na Londynku byłeś skreślony. Co prawda ludzie stamtąd jakoś musieli sobie radzić, jednak nie było to takie łatwe. Ciągłe interwencje policji, straży pożarnej, pełno gangów, a co za tym idzie - przestępstw. Londynek był uważany za odrębne społeczeństwo. Żadne dziecko z Parkowej, ani z Witowa nie mogło się zadawać z dziećmi z Londynku, rodzice tych pierwszych surowo im tego zabraniali, jednak dzieci z dzielnic mieszały się w szkołach, których było w Wierszowie 7, wszystkich łącznie. Londynek w mniemaniu wszystkich Wierszowian był zerem. - Patrz, tam siedzi. Usłyszał chłopak, w czasie gdy jedna z piosenek na jego odtwarzaczu MP3 się skończyła, a druga nie zaczęła jeszcze grać. Podniósł głowę i zobaczył dwie, całkiem ładne, młode dziewczyny. Z pewnością chodzili do jednej szkoły, bo kojarzył je z widzenia. W tym momencie siedziały i wpatrywały się w niego jak zaczarowane. Zmieszany, odwrócił wzrok w stronę okna, jednak wiedział, że panny wpatrują się w niego dalej. Szary należał do chłopaków raczej lubianych przez dziewczyny, ponieważ traktował je z szacunkiem, a jednocześnie był "słodki i przystojny" jak oceniały to jego koleżanki. On sam, raczej nie szukał dziewczyny, one same garnęły do niego. Paweł znowu podniósł wzrok, teraz zobaczył, że obydwie idą w jego stronę. W końcu jedna z nich usiadła obok niego, powiedziała coś, ale on nie zrozumiał. Szybko zdjął słuchawki z uszu i spojrzał się na nią znacząco. - Ty jesteś Szary, nie? - powtórzyła blondynka siedząca - Wiki jestem, pewnie kojarzysz mnie ze szkoły. Skinął głową. - Mam do ciebie pewną sprawę, ale to nie w autobusie, znajdę cię dzisiaj jeszcze gdzieś w szkole - uśmiechnęła się słodko. - No tak, yhy... - odparł szybko. Ona posłała mu jeszcze jedno z tych znaczących spojrzeń i wróciła wraz ze swoją koleżanką na miejsce, na którym poprzednio siedziały. Po co one tak właściwie podchodziły? Nie mogły załatwić tego poprostu w szkole? - zastanawiał się Szary - Dziewczyny są jednak dziwne... Czekam na wszelką krytyke. Co do zdjęć to zainspirowała mnie nimi Ellie, która na początku miała robić je, mimo to chciałabym jej bardzo podziękować za pomoc. Zdjęcia miały być w prologu takie trochę tajemnicze, dlatego mogą wam się wydać niewyraźne.
__________________
Ostatnio edytowane przez Lorette : 03.04.2010 - 00:21 |
|
12.06.2009, 16:26 | #2 |
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 953
Reputacja: 10
|
Odp: settlement
First Trafiony zatopiony. Masz świetny styl pisania - to widać na pierwszy rzut oka. Przeczytałam pierwsze małe zdanie wstępu i już wiedziałam, że muszę czytać dalej ; D
Trafiłaś z opisami w mój gust, z klimatem również. Lubie opowiadania na luzie sama staram się nieco usidlić mój styl pisania ( Twórczość P. - 'Transfuzja wyobrażeń' oraz oczywiście 'Why me?' ) Wracając; z U2 również trafione a treść wynagradza małą ilość zdjęć 'przychodzi czas na makijaż, kawę, poprawę makijażu, dopicie kawy i wtedy dopiero są gotowe do wyjścia' - jest wiele tekstów, które mogłabym zacytować jak ten Bardzo ujął mnie ten styl jak już mówiłam. Czekam na dalsze części pozdrawiam. i możesz na mnie liczyć - nie jestem goło słowna ;D
__________________
Well well well...
|
12.06.2009, 18:13 | #3 |
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,609
Reputacja: 53
|
Odp: settlement
NARESZCIE!
Twierdzisz, że settlement brzmi bardziej tajemniczo? Wg mnie osiedle też ma swój urok ;] Przeczytałam prolog, i nawiązując do tego co napisałam wczoraj już wiem, że to FS będzie tym hitem Wróciłaś z klasą, ale zmieniłaś trochę styl. Czyżby ten literacki, "wielkie" słowa wyszły już z mody ustępując tym samym mowie potocznej, bardzo bezpośredniej? Anyway, zaczęło się bardzo interesująco. Czekam na odcinek, a jeśli chodzi o ocenę, z czystym sumieniem 10/10 ;] |
13.06.2009, 14:31 | #4 |
Guest
Postów: n/a
|
Odp: settlement
twoje zdjecia sa lepsze niz moje : D
teskt juz pisalam - swietny, podoba mi sie ten klimat teraz tylko czekam na 1 odcinek! |
13.06.2009, 15:03 | #5 |
Guest
Postów: n/a
|
Odp: settlement
FS jest dobra,nawet bardzo. Pisane dobrym językiem,zdjęcie są fajne,przejrzyste.
Czekam z niecierpliwością na pierwszy odcinek. |
13.06.2009, 17:34 | #6 |
Guest
Postów: n/a
|
Odp: settlement
Jak narazie za dużo się nie działo wiec czekam na następny odcinek. Zdjęcia ładne, trochę mało ale myślę że z czasem będzie lepiej. Treść przystępna, prolog trochę mnie zdziwił ale reszta była ok.
|
14.06.2009, 08:19 | #7 |
Zarejestrowany: 11.11.2007
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 169
Reputacja: 10
|
Odp: settlement
Od czego zacząć... Bardzo mi się podoba prolog, ciekawie napisany. Dużo opisów na temat miasteczka i wszystkiego sprawia pozytywne wrażenie. Wiem(y) dużo o mieście.
Bardzo mi się podoba i jestem ciekawa cóż się w tym zacnym osiedlu wydarzy. Nie wiem co też więcej napisać, nie było raczej błędów, zdjęcia całkiem całkiem. Mam tylko pytanie co do trzeciego zdjęcia. Osoba na zdjęciu jest łysa? |
14.06.2009, 09:05 | #8 |
Zarejestrowany: 27.07.2006
Skąd: ąbruje
Płeć: Kobieta
Postów: 1,151
Reputacja: 11
|
Odp: settlement
Tak, jest łysa, dlatego nazywają go Rudy. >D
Dziękuję wszystkim za komentarze. Chociaż jak narazie szału nie ma, no cóż... chyba zbyt wiele osób przeraziła ilość tekstu, bo wydaje się dość duża, mimo że widziałam dłuższe fs. Mam nadzieje, że obudzą się także "ukryci czytelnicy" i też zaczną się wypowiadać.
__________________
|
14.06.2009, 11:33 | #9 |
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 4,017
Reputacja: 18
|
Odp: settlement
O matko jakie piękne zdjęcia....
Bardzo ciekawa treść... Wciągająca fabuła. Oj, będę tu zaglądać Nic więcej nie mogę powiedzieć... 10/10 Ps. Lorette- tobie też już doskwiera brak komentarzy... Nie jestem sama <cieszy się> |
16.06.2009, 12:19 | #10 |
Zarejestrowany: 27.07.2006
Skąd: ąbruje
Płeć: Kobieta
Postów: 1,151
Reputacja: 11
|
Odp: settlement
@up; no troszkę doskiwiera...
__________________
Ostatnio edytowane przez Lorette : 26.12.2009 - 22:40 |
Tagi |
fotostory, lorette, settlement |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|