View Single Post
stare 15.04.2014, 17:34   #9
Daisy
 
Avatar Daisy
 
Zarejestrowany: 10.03.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 207
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Zerwane płatki kwiatów by Daisy

Witam ponownie Może po tym odcinku spojrzycie na wszystko trochę łagodniejszym wzrokiem... może Miłego czytania i owocnego komentowania hihi

[IMG]http://i62.************/fu2p0g.jpg[/IMG]

ODCINEK 6 - CIĘŻKIE PORANKI



Anna i Mark
Poranki bywają ciężkie, szczególnie po jeszcze cięższej nocy. Mark zdołał dosłownie dociągnąć Annę do ich mieszkania dopiero przed świtem, sam nie był bardzo pijany, ale nie można też powiedzieć że sobie żałował. Zdołał ją rozebrać i położyć na łóżko, była niemal nieprzytomna i po kilku sekundach zasnęła (a może straciła przytomność, któż to wie). Nie wyobrażał sobie położenia się koło niej w ich wspólnym łóżku, z jednej strony przez płynące z niej opary alkoholu i bezwładność jej ciała, a z drugiej, która bardziej mu doskwierała, po prostu jej już nie kochał. Nie chciał w nocy szukać pokoju w hotelu, więc rozebrał się i położył na kanapie. Pierwsze promienie słoneczne dawno już przeminęły kiedy Mark obudził się z bólem głowy i pleców przez niewygodną pozycję.



Zajrzał do sypialni i zastał śpiącą Annę prawie w tej samej pozycji w jakiej ją zostawił. W pokoju niemiłosiernie unosił się opar alkoholu więc czym prędzej podszedł do okna aby je otworzyć.



Stanął przez chwilę nad swoją dziewczyną, tak wiele ich kiedyś łączyło. Myślał, że będą razem na zawsze. Poznali się już jako nastolatkowe, nigdy nie miał innej kobiety, liczyła się tylko ona. Ich rodzice nalegali, aby wzięli ślub kiedy kupowali razem to mieszkanie, ale obydwoje nie wierzą w tą instytucję, tak było im dobrze. Wspólne wakacje, wyjazdy, wycieczki piesze i rowerowe, poznawanie siebie nawzajem aż na wylot. Wszystko zaczęło zmieniać się gdy dostał wymarzoną pracę w szpitalu, nocne dyżury, długie i nieregularne godziny pracy.



Widział, że zaczęli się od siebie oddalać, ale nie mógł lub nie chciał nic z tym zrobić. Czuł, że ten związek umiera śmiercią naturalną. Wiedział, że Anna też to czuje, widział strach w jej oczach kiedy chciał zacząć jakąkolwiek poważną rozmowę. Przez jakiś czas wmawiał sobie, że może jeszcze wszystko się ułoży i wróci do normy, aż do dnia gdy spotkał piękną rudowłosą dziewczynę w bibliotece. To wtedy wszystko się zmieniło, postanowił, że musi rozstać się z Anną. Przez te kilka dni zaczynał rozmowę na ten temat kilka razy, ale ona po prostu uciekała, albo zmieniała temat, albo zaczynała płakać. Nie chciał jej krzywdzić, choć nie kochał jej już jako kobiety, to nadal kochał ją jako osobę, jako jego przyjaciółkę. Wczoraj przez wyjściem do klubu postawił sprawę jasno, powiedział, że odchodzi, że jest inna kobieta, ale Anna nie chciała tego słuchać, wyszła trzaskając drzwiami. Nie wiedział co robić, wypił kilka drinków i postanowił ją odnaleźć, bał się że może sobie coś zrobić po tym co od niego usłyszała, wiedział gdzie jest ten klub, dotarł tam przed północą. Nie spodziewał się jednak tego co zobaczył. Susana. Boże, to był dla niego szok, nie miał pojęcia jak ma się zachować. Serce rozpadło mu się na tysiące kawałków, z jednej strony Anna, którą przez szacunek na wiele łączących ich lat nie miał najmniejszego zamiaru upokarzać w miejscu publicznym, z drugiej Susana z którą miał zamiar układać sobie dalej życie. Zanim podjął decyzję jak się zachować, ona przejęła pałeczkę i wybrała wspólną grę. Dla nich obojga było to bolesne. I jeszcze ta późniejsza kłótnia w toalecie, jej wybiegnięcie, w środek nocy. Mark odgonił od siebie wszystkie złe myśli i postanowił zrobić sobie śniadanie, bo żołądek wywracał mu się do góry nogami.



Anna obudziła się słysząc odgłosy dochodzące z kuchni i czując zimny powiew wiatru na prawie nagiej skórze. Wstała chwiejnym krokiem, w głowie czuła wybuchający granat, a nogi miała miękkie jak z waty. Zdołała dotrzeć do kuchni i nim zdążyła się przywitać, ból żołądka zgiął ją w pół i nie pozostawało nic innego jak biegnięcie do łazienki.



- O Boże, już nigdy więcej się nie napiję. – Obietnice i modlitwy na nic się już nie zdadzą, ale po zwróceniu całej zawartości żołądka, można uznać że człowiek czuje się lepiej. Podpierając się o toaletę, Anna zdołała wstać i wziąć kąpiel, aby choć trochę doprowadzić się do porządku.



Nie zmniejszyło to ani kaca ani bólu głowy, jednak pozwoliło się trochę odświeżyć i nabrać sił na czekającą ją rozmowę. Dobrze pamiętała wczorajsze słowa Marka zanim wyszła do klubu, to dlatego tak dużo wypiła. Kiedy go zobaczyła, uwierzyła że jednak zmienił zdanie, że żałuje i jednak będą razem. Teraz niczego nie jest już pewna, jedynie tego, że w końcu musi stanąć z nim twarzą w twarz i przyjąć to co ma do powiedzenia na klatę. Gdy weszła do kuchni, Mark akurat zmywał naczynia po śniadaniu które zjadł sam.



- Zostawiłem Ci tosta, chcesz? – Z pozoru miał miły głos, chociaż widać było, że też nie czuje najlepiej.
-Nie dziękuje, chyba przełknę tylko suchą bułkę. – Mówiąc to usiadła przy kuchennym barku i zaczęła miętosić w rękach pieczywo. Mark rozsiadł się obok i zaczął czytać poranną gazetę. Adrenalina zaczęła krążyć w jego żyłach gdy przeczytał artykuł wydrukowany na pierwszej stronie:
Morderca w Sunset Valley
Z ostatniej chwili, dziś w nocy, w miejskim parku zostało dokonane morderstwo. Pani Amelia, emerytka mieszkająca w pobliżu, znalazła ciało ok. 30 letniego mężczyzny zaciągnięte w krzaki, został pobity na śmierć. Na razie nie udało się ustalić żadnych szczegółów, wiemy tylko, że również dziś w nocy miało miejsce otwarcie nowego klubu w mieście. Policja sprawdza, czy te dwa zdarzenia miały ze sobą jakiś związek.




- Coś się stało? – Zapytała Anna, bo wydawało jej się, że jej partner, albo już były partner, ma mini zawał serca.
- Wszystko ok. – Przełknął ślinę i starał się odgonić wszystkie złe myśli które zaatakowały jego głowę, odłożył gazetę na barek i zwrócił się w jej stronę. – Musimy w końcu porozmawiać Anna.



- Wiem. – Dziewczyna ściszyła głos i spuściła głowę, gotowa na najgorsze. – Nie kochasz mnie już, tak?
- Kocham, to nie tak. Kocham, ale nie tak jak kiedyś. Zawsze będziesz dla mnie ważna, ale zasługujesz na bycie z kimś lepszym.
- Ale ja chce być tylko z Tobą Mark, jesteś wszystkim co mam. – Nie mogła uwierzyć w jego słowa, może jej nie kochać ale ona i tak chce być tylko przy nim.
- Nie możemy być razem, An. Poznałem kogoś.
- Co? – Nie mogła w to uwierzyć, kiedy? Przecież cały czas miał dyżury, był u pacjentów albo w domu, jak mogła to przeoczyć. – Kim ona jest?
– Anno, tu nie chodzi tylko o kobietę. Sama wiesz, że nasz związek rozpadał się już od dawna. Ona tylko ponagliła moją decyzję.
- Znam ją? – Wściekłość rosła w niej coraz bardziej i czuła, że zaraz wybuchnie.



- Będę z Tobą szczery, ale zanim zdążysz coś zrobić daj sobie wytłumaczyć. To Susan. – To imię ledwo przeszło mu przez gardło. Zapadła cisza, tego obawiał się najbardziej. Czekał na jej krok, ale bał się go najbardziej na świecie.
- Sus? Jak mogłeś?! Jak ona mogła mi to zrobić… - Czuła, że zaraz zemdleje, podparła się o kuchenny blat i nie była w stanie powiedzieć już nic więcej.
- Daj sobie wytłumaczyć. Ona nie wiedziała, że jestem Twoim chłopkiem, nie powiedziałem jej że kogoś mam. To tylko moja wina. Ja też nie wiedziałem, że się z nią przyjaźnisz… to jakiś makabryczny zbieg okoliczności.
- Ale wczoraj, przecież widzieliście się w klubie… - Nie mogła zrozumieć całej tej sytuacji.
- Tak, wczoraj gdy ją zobaczyłem przeżyłem szok, podejrzewam że ona też. Nie chciałem Cię ranić na oczach innych ludzi, ona wydaje mi się że też, więc udawaliśmy że się nie znamy.
- Nie mogę w to uwierzyć… Jak mogłeś!? – Wybiegła do salonu i już nie potrafiła powstrzymać złości.



W ciągu kilku godzin usłyszał te słowa od dwóch kobiet, które kochał.
- Anna, to nie ma już znaczenia kim ona jest. To ja się chcę z Tobą rozstać, już nie potrafię dzielić z Tobą życia.
- Nie wierzę w to! Wynoś się stąd… - Wybiegła z płaczem z pokoju zamykając się w sypialni.



Mark wyszedł z domu, mimo że wywiązała się straszna awantura, trochę mu ulżyło, że już po wszystkim. Wieczorem wróci po swoje rzeczy, może wtedy uda im się porozmawiać na spokojnie. Anna zawsze była rozsądna, może jak sobie wszystko przemyśli, poukłada to zobaczy tą sytuację w innym świetle. Nie liczył na zbyt wiele, cuda się nie zdarzają, ale chociaż na rozmowę bez krzyków i wulgaryzmów. Anna zamknęła się w sypialni i szloch po prostu zawładnął jej ciałem, padła na kolana koło łóżka i wtuliła głowę w pościel.
- Jak to się mogło stać… - Nie potrafiła opanować łez, te emocje po prostu musiały w jakiś sposób z niej ujść. Po kilkunastu minutach, ból w sercu został, ale łzy zaczęły powoli się osuszać, podniosła głowę i od razu wiedziała co powinna teraz zrobić.



Susana
Ten sam dzień, poranek.
- Nie! Zostaw mnie! – krzyczałam ile sił w płucach – puść! – Zerwałam się z łóżka i już wiedziałam, że krzyczałam przez sen. Pierwsze co poczułam to przeszywający ból głowy.



- O Boże… moja głowa… - Ból wprost przeszywał mnie na wskroś, podniosłam się lekko i czułam się jeszcze bardziej zdezorientowana niż przed chwilą.



Nie miałam pojęcia co się wczoraj wydarzyło, pamiętam że wybiegłam z klubu i szłam na piechotę do domu przez park. Byłam strasznie pijana, aż mi wstyd o tym teraz myśleć, i chyba upadłam. Nie ktoś mnie zaatakował…, nie wiem, zemdlałam. To był tylko zły sen, na pewno. Ale dlaczego jestem w samej bieliźnie? Zauważyłam, że moja sukienka leży poskładana w idealną kostkę na komodzie, a obok prosto postawione buty. Nie możliwe, żebym ja to zrobiła, nie poskładałabym tak sukienki nawet gdybym była trzeźwa, a co dopiero wczoraj. Ktoś musiał tu być ze mną wczoraj, ale kto? Już nigdy więcej nie tknę alkoholu. Boże czy ja… czy my… o nie, to nie może być prawda. Usiadłam na łóżku i starałam się przyjrzeć swojemu ciału.



Nie miałam żadnych śladów które wskazywałyby, że cokolwiek się wczoraj wydarzyło. Ja nie mogłam wczoraj tego zrobić, nie w taki sposób, to się nie mogło stać. I ten zły sen… dotyk tego faceta wydaje mi się taki realny. Muszę odgonić od siebie wszystkie te myśli. Czym prędzej poszłam pod prysznic, dziękując Bogu że nie mam dolegliwości żołądkowych po wczorajszym. Jeszcze raz dokładnie obejrzałam całe moje ciało i nie stwierdziłam żadnej ingerencji kogoś obcego. Dzięki Bogu. Byłam jednak pewna, że ktoś był w moim domu, nie wskazywała na to tylko idealnie poskładana sukienka, ale też uchylone drzwi do łazienki. Ja na pewno zostawiłam je zamknięte, zawsze to robię z przyzwyczajenia. Torebkę znalazłam na kuchennym stole, nic z niej nie zginęło. Podejrzewam, że Mark wybiegł za mną z klubu i doprowadził jakoś do domu, szkoda tylko, że nic z tego nie pamiętam. Ale to musiał być on, bo któż by inny? Postanowiłam nie jeść śniadania, żeby nie kusić losu i zaparzyłam sobie tyko wspaniałą, mocną, czarną kawę.



Gdy piłam ją małymi łykami, powoli wszystko zaczęło do mnie wracać. Czułam dosłownie fizyczny ból w sercu i musiałam się strasznie powstrzymywać, żeby znów nie wybuchnąć płaczem. Muszę być silna, to co zdarzyło się wczoraj to nic w porównaniu z tym, że muszę kiedyś stanąć twarzą w twarz z Anną. Jak ja jej to powiem? Dlaczego wszystko się tak strasznie popieprzyło…



Muszę jakoś odgonić od siebie wszystkie złe myśli. Sięgnęłam na półkę z książkami i usiadłam na ziemi obok kanapy aby choć na chwilę oderwać swoje myśli. Nie wiem czy przeczytałam jedną stronę, kiedy moje myśli znów zawędrowały do Marka, czułam na ustach jego pocałunek, dotyk jego dłoni. Odtwarzałam w kółko w głowie jego wszystkie słowa, łzy znów zaczęły mi płynąć strumieniami. Zmęczona płaczem wtuliłam głowę w kanapę i zasnęłam.



Nie wiem jak długo spałam, ale obudził mnie zatrzymujący się pod domem samochód, który ostro zahamował tuż przed moimi krzewami. Wstałam zerwana ze snu, i wystraszyłam się, że to Mark, poczułam zdenerwowanie ale i podekscytowanie. Gdy jednak podbiegłam do okna, zobaczyłam zmierzającą do moich drzwi pewnym krokiem przyjaciółkę.




__________________________________________________ ______________
I jak się podobało???

Ostatnio edytowane przez Daisy : 20.06.2014 - 22:36
Daisy jest offline   Odpowiedź z Cytatem