Wróć   TheSims.PL - Forum > The Sims 1 > The Sims 1: Uwagi na temat gry
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 02.08.2005, 15:35   #1121
Cocaine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odc.2

Pełne przemyśleń półtorej godziny nie zdało się na nic, dopóki mojej sali nie odwiedziła jedna z pielęgniarek. Nadzwyczaj śliczna dziewczyna, o porcelanowej karnacji i włosach w odcieniu mlecznej czekolady, związanych w subtelnego koczka podpiętego najnowszym wynalazkiem fryzjerskim popychała przed sobą szpitalny obdrapany wózek wypełniany po brzegi garnkami. Niemal wydawało się, że garnki są tak pękate, że zaraz puszczą im szwy, a pielęgniarka zapukała wtedy do drzwi.
- Proszę. - odparłyśmy z kilkoma dziewczynami zgodnie i drzwi otwarły się. Wózek, wepchnięty jakąś niewidoczną siłą nagle znalazł się przy moim łóżku, a zadbane dłonie mlecznowłosej wyciągnęły spod garnków talerz. Zgrabnym ruchem nalała na niego chochelkę zupy i przystawiła przed chorą specjalną nadstawkę do karmienia. Podała kobiecie łyżeczkę i zajęła się kolejną dziewczyną.
- Przepraszam, co to za zupa? - zapytała ze zdziwieniem patrząc na lekko falującą powierzchnię podejrzanie pachnącej zupki.
- Kalafiorowa. - odparła melodyjnym głosem pielęgniarka.
- Świeża? - zapytała z nadzieją kobieta i zanurzyła aluminiową łyżkę w szarej brei.
- Bardzo świeża. Dziś gotowana, z kupowanych nad ranem na giełdzie kalafiorów - zakończyła wywód pielęgniarka i wyjechała wózkiem z sali.
- Nawet niezła ta zupa. - zapragnęła nagle kontaktu z ludźmi dziewczyna i odezwała się pierwsza do współtowarzyszek. Odpowiedziała jej cisza i stukanie łyżek o ceramiczne miski.
- Taa. - odpowiedziała krótko i zwięźle w końcu krótkowłosa blondynka z łóżka naprzeciw po zakończeniu konsumpcji. Odstawiła talerz na szafkę obok łóźka i wyciągnęła jeden z popularnych brukowców. Asia wyciągnęła spod sterty modnych magazynów kolorowy notatnik i streściła w nim wydarzenia dzisiejszego dopołudnia.
- Proszę pań, zapraszamy na salę telewizyjną. Tam dostaniecie panie niespodzianki. - powiedział jeden z zabawnych klownów chodzących po szpitalu i zamknął drzwi. Każda z dziewczyn z wyrazem zaciekawienia na twarzy włożyła szlafrok i gęsiego wyszły z sali. Na widok niespodzianek po prostu oniemiały.
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 16.08.2005, 16:34   #1122
Cocaine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Część III.
- My to mamy ze sobą zabrać? - odezwała się pierwsza Asia i sięgnęła po śliczne, malutkie śpioszki dziecięce i buciki do kompletu.
- To taki podarunek na dobry początek. - powiedział lekarz obserwując zaskoczenie dziewczyn mieszające się ze szczęściem oblewającym ich blade twarze. Wszystkie wyglądały jak małe widemka, tyle schudły na oczekiwaniach na ten cud..
- Zapraszamy do sal. Zaraz podadzą wam drugie danie. - powiedziała lekarka i uprzejmie porozdawała paczuszki wszystkim kobietom z ich oddziału. Gdy wróciły miały wrażenie, że ich salę ogarnia radosne podniecenie. Ale z niej akurat ono bardzo szybko się ulotniło. Bo to, czym przed chwilką się tak bardzo cieszyło zmieniło się nagle w lęk przed stratą kariery. Ważny casting miał się odbyć już za półtorej godziny. Trzeba się było najeść porządnie, przede wszystkim zawiadomić męża, żeby przyszedł dopiero jutro i wymyślić mu odpowiednią listę owoców, by uwierzył, że nic jej już dziś nie potrzeba, poprosić o soki i przede wszystkim kilka gazet, bo te, które miała znała na pamięć. Sięgnęla do szuflady po modne etui i wyjęła z niego maleńki aparacik. Założyła szlafrok i wrzuciła do kieszeni komórkę.Poszła do ubikacji.
- Halo? - zapytała z nadzieją i wymyśliła prędko listę.
- Cześć kochanie. Potrzebujesz czegoś? - zapytał mąż i słychać było, jak szura rzeczami na biurku. Oznaczało to tylko jedną rzecz - szuka czegoś do zanotowania życzeń żony.
- Taak. Poproszę kochanie o pomarańcze, jabłka, może nawet o jakieś banany, chociaż za nimi przepadam. I przede wszystkim avokado. Poproszę o jakiś sok, jeśli można. No i koniecznie jakąś gazetę lub książkę z domu. - dokończyła.
- Oczywiście. Będę dopiero jutro, mam dużo pracy. - skończył mąż. Po wymianie pożegnań żona sięgnęła do kieszeni szlafroka by schować telefon, ale jej dłoń zawadziła o jakąś papierową paczuszkę. Kiedy ją wyciągnęła okazała się, że to papierosy.
- Z miłą chęcią sobie zapalę. - powiedziała i nawet nie myśląc zapaliła jeden z podłużnych białych zakręconych w bibułkę papierosów.
- No cóż. Kto tu pali na patologii ciąży? - zapytała jedna z pań z personelu. Asia rozpoznała z głosu tę symaptyczną lekarkę. Przekręciła się na zamek i prędko stanęła na toalecie.
- No, nie ma się odwagi przyznać? Tylko się chowa? - pytała dalej. W końcu z jednej z kabin wyszła jakaś kobieta, a Asia zgasiła niedopałek o płytki, po czym wrzuciła papieros do sąsiedniej kabiny.
- Ja nie paliłam! - Zaczęła się bronić na wstępie kobieta.
- Tylko winny się broni. Zapraszam do pokoju lekarskiego. - odparła lekarka chłodno i poszła. Kobieta nabrała powietrza w płuca i wyszła zaraz za nią. Asia wyszła z kabiny i nabrała w usta zimnej wody. Czuła, jak powoli się ociepla w stosunku z jamą ustną, po czym robi się już całkiem ciepła. Dopiero wtedy wypluła ją do umywalki. Chuchnęła. Nie, nie czuć było papierosów. Wyszła. I spojrzała na zegarek. Miała zaledwie pół godziny do castingu. Poszła po torbę, pod szlafrokiem przemyciła najlepszą krótką bluzkę na skrzyżowanych ramiączkach i krótką białą spódniczkę. Miała kłopot z butami, ale uznała, że najlepsze w tym wypadku będą czarne delikatne sandałki, łagodzące ostry klimat ubrania.
- A pani gdzie? - zapytała ją jedna z pielęgniarek. Jasne, zapomniała o makijażu.
- Przechodząca, idę do toalety. - odparła, próbując wepchnąć do wielkiej torebki szlafrok i koszulę nocną. Poszła do ubikacji, umalowała się i uczesała, tak, że mało kto mógłby ją rozpoznać. Potem wyjrzała przez okno. Świetnie, to przecież parter. Otworzyła ja i wyskoczyła. Obawiała się o przyszłość swoich stóp, ale jak się okazało było całkiem nieźle.
- Panienka gdzie? - zapytał jeden z portierów.
- A, zabłądziłam. - odparła ona i wskazała na wielką torbę. - podróżuję dużo. Jestem tu po raz pierwszy. - odparła ona i prędko uciekła. Złapała pierwszy lepszy autobus i popatrzyła na zegarek. Dopiero gdy dotarła pod biuro zrozumiała, że chyba już kogoś wybrali. Ale nie. Dużo dziewczyn było w środku. Poprawiła bluzkę, naciągnęła dekolt i pewnym krokiem weszła do środka. Torba psująca image została w przechowalni, a ona przysiadła zgrabnie na ławeczce. Spojrzała na wszystkie dziewczyny. Wypindrzone szmaty, nie wiedzą jak się ubrać na porządny casting.
- Jest pani Joanna? O, witam. Zapraszam. - dziewczyny oniemiały na jej widok. Większa większośc to młode, niewiedzące nic dziewczynki. które przyszły tu z nadzieją na karierę w stylu Cindy Crawford.
- Świetnie. - powiedziała jedna z kobiiet i podbiła swoją pieczątkę pod umową o pracę.
- Jesteś genialna. Gratuluję. Jutro masz pierwszą sesję.
- Przepraszam, ale obecnie choruję, jestem w szpitalu i jestem nieco niedyspozycyjna. Za dwa tygodnie będę na każde zawołanie. - miny im nieco zrrzedły po tym.. ale cóż. Udało się.Przełknęli bajeczkę. Co będzie, jak brzuch się pojawi??
  Odpowiedź z Cytatem
stare 18.08.2005, 14:45   #1123
Caesum
Administrator
 
Avatar Caesum
 
Zarejestrowany: 26.05.2005
Skąd: Warszawa
Wiek: 29
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,488
Reputacja: 81
Smile

OOO jeju wy to wszystko napisaliście/łyście???Rany ale czy to jest związane z TS 1??? bo jeśli tak to może się przyłączę i może dam parę obrazków . Nie mogę się nadziwić

Ostatnio edytowane przez Caesum : 18.08.2005 - 14:48
Caesum jest online   Odpowiedź z Cytatem
stare 29.08.2005, 20:29   #1124
oLeNia
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie SuPeRrRrRr :)

Ta telenowela jest SuPeRrRrRrRrRr Bardzo mnie wciągnęła, czekam na kolejny odcinek
  Odpowiedź z Cytatem
stare 17.12.2005, 11:15   #1125
Cocaine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Coś nowego, coś dobrego.

Cz. I
Lea, osiemnastolatka z dobrego domu obróciła w ręku pędzel na który nałożyła zielonej farby i powoli rozmazała go po sztaludze. Malowała pięknie, a rodzice już zadbali o to, by dziewczyna miała co najlepsze, by ten talent rozwijać. Obrazy były rozchwytywane w muzeach i sklepach, a dziewczyna nie nadążała z malowaniem. Każdy obraz był dla niej nie tylko wyzwaniem pędzla, ale i częścią duszy, czego tak bardzo pragnęła - zawsze do obrazu dodawała szczyptę duszy.
- Lea! - krzyknęła matka. Lea malowała ten obraz specjalnie dla niej, więc nakryła go płótnem i udała, że całkowicie poświęca się płukaniu pędzli w mydle z ciepłą wodą.
- Słucham? - zapytała dziewczyna i obróciła się w stronę drzwi. Matka sprawiała wrażenie zmęczonej, włosy przylepiły się jej do czoła.
- Jutro jedziemy do Paryża, a ty nawet nie masz spakowanej walizki. - powiedziała i z wyrzutem obejrzała się po całości jej pokoju. Jak zwykle, na dużym garderobianym wieszaku wisiały jej ciuchy, buty były poustawiane równiutko pod ścianą, bielizna w szafie. A walizka przy drzwiach.
- No już, dobrze. - jęknęła dziewczyna i wyłożyła wielką torbę na łóżko przykryte satynową kapą. Rozsunęła ją, a z kieszonki wypadło kilka fotografii. Mała Lea maluje pierwsze rysunki, mała Lea biega po podwórku. Nie wiedzieć czemu zawsze nosiła je przy sobie w podróży, uważała, że przynoszą jej sczęście. Kiedy mama wyszła zrobiła kilka ostatnich pociągnięć pędzlem i spojrzała na całokształt. Świetnie. Nastawiła wentylację i poczekała, aż obraz wyschnie. Teraz, gdy każdy centymetr kwadratowy był suchy jak pieprz można go było włożyć na dno walizki. Przykryła go ozdobnym papierem i dopiero na nim poukładała ubrania. Wystawiła walizkę do przedpokoju i wymyła porządnie pędzle. kiedy brała kąpiel zastnawiała się nad swoim wyjazdem. Gdyby zostać u jej kuzynki Paris można by zrobić karierę malując obrazy nad Sekwaną.. marzyła. Nie wiedzaiał, że marzenia się spełniają.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 17.12.2005, 17:35   #1126
Kadma
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Świetne Cocaine! Bardzo mnie zaciekawiło! Masz dobry styl pisania, tak trzymać!
  Odpowiedź z Cytatem
stare 22.12.2005, 13:26   #1127
Zong
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odzywam się po miesiącach milczenia mojej dawnej telenoweli nikt pewnie nie pamięta, przyznam, że nawet mi zaledwie lekko rysują się w pamięci dwane plany. Tylu nowych użytkowników, żeby ją poznać musieliby poznać tę i poprzednią. Och, 60 (70?)odcinków. I szukać tego w temacie. A poza tym cała fabułą byłą skomplikowana. Dlatego właśnie rezygnuję z tamtej telenoweli i piszę nową, by wydalić na "papier" moje pomysły.


"Jak żyć? - pamiętnik" Odcinek 1. "Prezent dla Gośki"

Weszłam do domu i rzuciłam plecak na podłogę.
-Więc to jest mój dom - powiedziałam.
- Ładnie tu... A starzy gdzie? - spytała Julka, moja koleżanka z klasy.
Czy to ważne?
-Mama w pracy... Jula, to nieważne, wezmę forsę, zostawię kartkę i wyjdźmy.
-Bez makijażu??? W tych obleśnych spodniach?
Czego Julka chciała od moich spodni? Fakt, że mają trochę i niedługo wylądują na setkach innych ubrań przeznaczonych dla biednych dzieci, wcale mi nie przeszkadzał. W końcu, jak to matka mówi "nie wygląd jest ważny". Ona, ach, co ona o tym wie?
-Gdzie idziemy, Julka?
-Może do "Sephory"?
-Nie... Lepiej do kawiarni.
-W kawiarni nie kupisz prezentu dla Małgośki.
-Wiem, ale daj się przekonać. Chodźże, Julko, proszę.
-Linka, jest 13:00! Obiecałam mamie, że przed drugą będę w domu.
Wiem, o co tak naprawdę chodziło. Jula nie chciała ze mną iść do kawiarni, żeby nikt nas razem nie zobaczył towarzysko. W sklepie to co innego, wszyscy w szkole wiedzą, że Julia Kosilska świetnie i trafnie wybiera prezenty. Sama dostałam od niej notatnik i długopis. Długopis, do którego cholernie się przywiązałam.
Kupiłyśmy dla Gośki perfumy i "sexy bluzkę". Podobno jej się przyda.
Wpadłam do domu po 14:30.
-Lina, to ty?! - usłyszałam głos mojej matki.
-Tak.
-Łaskawie mogłaś zadzwonić do pracy, żeby mnie ostrzec! Nie masz, córeczko, pojęcia, ile się namartwiłam, jak zobaczyłam twój plecak bez ciebie! Mogłaś wrzucić tę kartkę do skrzynki pocztowej, a nie dać na telewizor.
-Mamo... Proszę cię, nie udawaj idealnej kobiety zatroszczonej o dziecko.
-Daj mi prawo matki, Alina!
Popatrzyłam na nią. Oczy błyszczały dziwnym światłem. Ich zwykły błękit przerodził się w coś niesamowitego, jakby spoza Ziemi. Na pięknej twarzy widać było złość. Włosy nie były idealnie spięte. Mnóstwo kosmyków targało się po twrzy mamy, przez co wydała się być brzydszą niż zwykle.
Mama chyba pierwszy raz w życiu, no, nie licząc chrztu, wymówiła moje pełne imię. W szkole mówią mi Linka.
Siedziała na kanapie, zarobionej cierpiniem. Tak, kanapa cierpieniem. Telewizor, radio, nowoczesna kuchenka, ten stary stół - przyjemnością. Przyjemnością, bo mama wtedy zrozumiała...
-Linciu, proszę... Jestem matką - powiedziała żałośnie.
-Matką, matką... - zaczęłam mówić złośliwie; po chwili dodałam:- przepraszam, mamo. Zawodu się nie wybiera... Nie o to zresztą chodzi.
-Co kupiłaś Małgosi? - spytała drętwo.
-Perfumy i bluzkę. Julka powiedziała, że jej chłopakowi się spodobają.
-Chłopakowi... Te dziewczyny nie martwią się o siebie, swoją duszę, wnętrze... Tylko jak przeżyć życie z facetami! A ty, Lina?
-Ja jestem taka jak ty. Martwię się o przyszłość, mamo... O jutro...

Ostatnio edytowane przez Zong : 31.12.2005 - 23:52
  Odpowiedź z Cytatem
stare 22.12.2005, 20:17   #1128
Cocaine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

OOo. ładne. Ciekawe zong. Tak trzymaj!!

Odcinek 2
Lea zeszła na dół i spojrzała na mamę. Wyglądała na zmęczoną. Stała przy patelni, przewracając na niej leniwie sześć jajek sadzonych, dla całej rodziny. Dla nich - dwójki, i dla czwórki ich, dziewcząt. Najstarszej, niespełna dwudziestoletniej Natalii, młodszej, Lei, oraz dwóm młodym smarkulom - które miały po jedenaście lat, a tupet godny trzydziestolatki - Marcie i Idzie. Ida urodziła się praktycznie jako najmłodsza z rodziny, pomimo, że w jej i Marty książeczce zdrowia widniała ta sama urodzenia minutnik w przypadku Idy przesunął się kilka minut w przód i w ten oto sposób dziewczę było tak zwanym Albercikiem, rozpieszczanym przez całą rodzinę na równi z Martą.
- Może Ci pomogę? - zapytała z chęcią Lea. Wspólny wyjazd na święta do Paryża kosztował ich wiele sił.
- Pewnie. Gdzie tato? - zapytała mama pytająco Natalię.
- Newtonie nasz domowy, mama Cię o coś pyta. - szepnęła jej do ucha życzliwie Lea i wyciągnęła z szafki sześć kubków w kropki namaziane pędzelkiem.
- Ach tak, mówił, że wróci koło ósmej.
- Ciekawe. Jest wpół do dziewiątej. - powiedziała mama i wyciągnęła z kieszeni swojskiego dresu rozkładany telefon. Wykonała kilka pstryknięć i przyłożyła słuchawkę do ucha przyciskając ją ramieniem.
- Halo? tak? Już jedziesz? Jajka czekają. Tak, ja też. pa. Pa. - powtórzyła dwa razy pożegnanie mama i wyłożyła jajka na pięć identycznych niebieskich talerzyków.
- Marta i Ida, macie wczesniej. Zanim zjecie dziewczyny dostaną zadanie bojowe - sprawdzić, czy wszystkie okna są pozamykane. Natalio, proszę Cię, weź szybki prysznic i obudź się nareszcie. - powiedziała gniewnie mama i odmierzyła kropelki nasercowe wlewając je do gorącej herbaty.
- Natalia, proszę Cię, co Cię gnębi. - powiedziała tuż za drzwiami Lea i objęła siostrę.
- Nic, w czym mogłabyś mi pomóc. - odparła efektywnie Natalia i trzasnęła drzwiami od łazienki. Zdziwiona Lea przeszła po domu, pozamykała okna i wróciła do kuchni. Smarkate, udając pociąg udały się do swojego pokoju.
- Co ją gryzie. - szepnęła mama skubiąc lakier z paznokci.
- Nie mam pojęcia. Ale na pewno nie jest to sytuacja normalna. Natalia przecież na codzień nie jest osobą, która jest osowiała i zła z byle powodu. - wytłumaczyła prędko Lea próbując odwrócić uwagę mamy od trudnego tematu.
- Masz tu kolację. Zjedz ją, wykąp się i połóż się spać. Jutro ciężki dzień... - powiedziała i z majestatycznym spokojem nałożyła córce jajko. Po chwili trzasnęły drzwi wejściowe. Ojciec wszedł, roześmiany, lekko przysypany śniegiem. Natychmiast objął mamę..
- Kochanie, co jest. - zapytał zasiadając do stołu. Jak zwykle najpierw pociągnął solidnego łyka herbaty, dopiero potem zjadł jajko.
- Nic.. Natalka jest jakaś dziwna. Ona chyba nie cieszy się na ten wyjazd. - powiedziała ze smutkiem matka i oparła głowę o żółtą szafkę z talerzami.
- Chodźmy do sypialni. To ci dobrze zrobi. - powiedział ojciec i zabral ją, obejmując ramieniem i prowadząc po schodach. Lea dobrze to widziała, obserwując rodziców ze schodów na swoim poziomie. Po chwili z drzwi łazienki wyłoniła się blada Natalia.
- Co ci jest?- zapytała zdziwiona Lea patrząc na siostrę.
- Nic. zostaw mnie, proszę. - powiedziała cierpko Natalka i znkinęła w drzwiach swojego pokoju. Lea wyciągnęła z szafki ręcznik i koszulę nocną, po czym poszła się wykąpać. Woda pełna była piany, kiedy Lea weszła do łazienki i zakręciła kurek z ciepłą wodą. Przejechała palcem po pianie i powąchała ją. Świeży zapach mandarynki zawsze działał na nią kojąco. Zanurzyła stopę w wodzie, kiedy mydło wyślizgnęło jej się z ręki i powędrowało po kafelkach w okolice kosza na śmieci pod umywalką. Dziewczyna na kolanach więc przeszła ostrożnie po lodowatej posadzce do kosza i wzięła je, ale coś wcześniej ją zaciekawiło. Z kosza wystawała mała, niepozorna pałeczka. Pociągnęła za nią. Wyskoczyło za nią parę papierków. Na samym nagłówku widniał napis... Pre-Test. Test ciążowy. A pod spodem oznaczenia, a na pałeczce dwie kreski. Wiedziała, co się dzieje. Natalia więc spodziewa się dziecka. Woda była zimna, kiedy weszła do wanny i cała zanurzyła swe osiemnastoletnie jestestwo. Wysuszyła włosy za pomocą składanej suszarki i wróciła do pokoju. Odrzuciła narzutę z łóżka, przetrzepała jeszcze raz poduszki i opadła na nie teatralnym gestem. Jak zwykle, zapach terpentyny kołysał ją do snu. Pełna dobrych intencji niczym beczka napełniona świetnym nastrojem usnęła. Spokojnie, majestatycznie. Smarkate też spały. Ida, jak zwykle rozkopana i uśmiechnięta od ucha do ucha, Marta z tą swoją tejmniczością. I skulona we własnych kłopotach biedna Natalka, obejmujący się rodzice. Miłość i czułość. I jutrzejsza podróż do Paryża.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 22.12.2005, 21:31   #1129
Zong
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

fajnie piszesz, Cocaine! te porównania pisz tak dalej, i rozwijaj dalej tak akcje, super jest!
Sorki, że krótki odcinek. Następny będzie miał sporo opisów. Nie wiem, kiedy będzie...

Odcinek 3. "Impreza u Gośki"
Wstałam dziś o 11. Miałam czas. Za pięć godzin zacznie się impreza. Poszłam do pokoju. Mamy nie było. Żadnej kartki. Mogłam się spodziewać, że weźmie tę pracę sobotnią...
Obiad zrobiłam sobie sama. Tylko zupa z Knorra. Wiedziałam, że u Małgorzaty będzie dobre żarcie.
-Dzień dobry! Tu Alina. Przyszłam do Gośki - krzyknęłam w domofon.
-Wejdź, Linka.
W drzwiach stała Gośka.
-Hej, Gosia!
-No hej, Lina. Jesteś druga... Narazie spoksik.
-Oh, na razie. A to dla ciebie. I wszsytkiego, co najlepsze! Sepłnienia marzeń.
Mogłam dodać "sukcesów w nauce", ale to byłoby nie na miejscu. Gośka ledwo dostawała dwóję z matmy i fizy. Sukcesy nie jej w głowie, choć każdy pod pojęciem "sukces" rozumie co innego.
Siedzieliśmy, gadaliśmy. Małgosia pokazywałą prezenty. Wszystkie wybierała Julka, co do tego nie było wątpliwości. Ten patent z Julą był nawet korzystny, bo osoba na pewno nie otrzyma takich samych prezentów!
O 18 wkroczył chłopak Gośki. Barczysty, ogromny, starszy od nas. Ewka szepnęła z tyłu, że studiuje na AWF-ie. Popatrzyłąm na niego i przypomniałam sobie słowa matki.
"Dziewczyny nie martwią się o siebie, o swoją duszę, tylko..."
W tym momencie student namiętnie całował Gosię. Spojrzał po gościach. Skupił na mnie wzrok. Spojrzałam mu w oczy. O Jezu, nie, jak najprędzej stąd wyjść. Jak najprędzej. Wymyślić coś. Odwróciłam się do Ewki, zaczęłam coś mówić. Niech ten chłopak na mnie nie patrzy! Proszę...
-Ej, Małgorzata! Ta dziewczyna...
-Linka.
-Mayby, my baby. To córka tej *****i z burdelu na Nowotarskiej!
  Odpowiedź z Cytatem
stare 23.12.2005, 12:47   #1130
Cocaine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Zong, czytam z wypiekami na twarzy. Ale będzie jazda *_*

Odcinek 3
Rano przetarłam oczy i wygrzebałam się z odmętów koszmarnie wykrochmalonej pościeli. Zrobiony własnoręcznie zegar - a raczej jego fluorestencyjne wskazówki zatrzymały się na czwartej nad ranem, a sekundnik dygotając przesuwał się dalej i dalej. Szczęk naczyń z dołu świadczył o tym, że albo Natalia, albo mama preparują śniadanie dla całej rodziny. Lea jeszcze raz gwałtownie przetarła pięściami po oczach i zamrugała kilka razy. Sprzęty wreszcie przestały się rozmazywać i wyraźnie wyróżniła wśród nich parę kolorowych paczuszek o mniej więcej tych samych wymiarach, które miała zabrać do Paryża jako prezent dla rodziny. Miała też parenaście obrazków, które chciała sprzedać na jednej z wielu zatłoczonych uliczek Paryża. Po omacku próbowała wepchnąć rękę w miękki szlafrok i otworzyła drzwi ciasnej łazienki w której miała za chwilę wziąść prysznic.Ustawiła wodę na ciepłą i weszła do kabiny. Poranny prysznic, połączony z sesją mało udanych śpiewów budził ją na dobre do życia. Wyszła, różowa i pachnąca w lodowatą przestrzeń i natychmiast okryła się ręcznikiem. Przebrała się w wygodne dżinsy, ulubioną koszulkę z kotem Garfieldem i zarzuciła na to sportową bluzę.
- Dzień dobry - powiedziała, wchodząc do kuchni. Ku jej zaskoczeniu to nie mama siedziała przy stole, ale Natalia.
- Nie taki dobry, jakby się zdawało. - odpaliła siostra i pociągnęła nosem.
- Wiem co się dzieje, Nana. Doskonale wiem. Dlatego.. proszę, powiedz o tym mamie. Przecież Cię nie wyrzucą z domu. - powiedziała troskliwie Lea, po raz pierwszy czując się opiekunką tej starszej, odpowiedzialnej osoby. To zazwyczaj Natalia przychodziła do niej gdy uczyła się fizyki i miała już dośc, robiła jej kakao i herbatę z miodem, pomagała się jej opiekować Martą i Idą.
- Wiem.. mama też już wie. Powiedziałam jej na osobności dziś w nocy. Nie wiem, czy dotarł do niej sens moich słów, bo była półprzytomna. - powiedziała Nana spuszczając głowę w dół, a kosmyki jasnych włosów zanurzyły się w ciepłym napoju.
- O wilku mowa - uśmiechnęła się Lea, gdy zaspana mama, w długiej białej koszuli nocnej pojawiła się w drzwiach tłumiąc ziewnięcie.
- Uch, czwarta rano, a ja już na nogach. Nie do pomyślenia - rzuciła w przestrzeń, po czym zabrała się do robienia śniadania. Uśmiechnęła się ciepło do Natalii, wyjęła chleb, masło orzechowe i galaretkę winogronową, po czym zawołała Natalię za drzwi. Lea tymczasem pokroiła kromki na dwie połówki i uważnie słuchała tego, co mówi za drzwiami mama. Poprosiła o powtórzenie tego, co Natalia mówiła w nocy. Nie, nie krzyczała. Wręcz przeciwnie, powiedziała, że będzie pomagać ile będzie mogła. Podsłuchując Lea nawet nie zauważyła, że prawie sobie poszatkowała palce. Otworzyła z chrzęstem pudełko z masłem orzechowym i grubo posmarowała każdą z kromek. Nałożyła na nią galaretki, a gdy wróciła mama z Natalią kanapki były już gotowe.
- O rany, dziękuję ci. Przyjdzie tato, to poproszę go, żeby zrobił herbatki. - powiedziała mama, po czym usiadła przy Natalii i nadgryzła chleb z masłem.
- Witam, witam - powiedział ciepło ojciec i nastawił wodę na herbatę. Sześć kubków stało po chwili rzędem na kuchennym blacie, a równy chrzęst nakładanego cukru towarzyszył im przez dłuższą chwilę.
- A gdzie Marta i Ida? Przecież one, jeżeli pośpią jeszcze chwilę za Chiny się nie dobudzą!! - wykrzynęła mama i podniosła się gwałtownie z ławy zza stołu. Herbata, w parujących kubkach po chwili stała przed każdym z domowników, a Marta i Ida właśnie weszły do kuchni.
- aa... po co nas obudziliście tak wcześnie? - lamentowały ze łzami w oczach słaniając się po kuchennych sprzętach.
- Siadać i nic nie gadać. Zjedzcie porządne śniadanie, wypijcie herbatę i ubierzcie się. - nakazała mama. Sama właśnie skończyła spożywanie śniadania i zniknęła w drzwiach garderoby by wybrać odpowiednie dla dnia dzisiejszego ubranie. Tata poszedł w jej ślady, a Natalia zniknęła w drzwiach swojego pokoju, by spokojnie dokończyć pakowanie tak drobnych rzeczy jak np. szczotki czy szczoteczki do zębów.
- Wybierzesz nam ubrania? - zapytały błagająco bliźniaczki. Nic w tej chwili nie miały z tej charakterystycznej dla siebie smarkatości, były słodkie jak wielki ptyś oblany ze wszystkich boków lukrem, a fe.
- Tak... chodźmy już. Zjadłyście? - zapytała po czym wrzuciła naczynia do zmywarki i zgrabnym biodrem wcisnęła przycisk czyszczenia.
- Tu tu, z tej szafy - pokazały jej dziewczynki po czym weszły całe pomiędzy wieszaki z ubraniami. Wybór był trudny, było zimno, a dziewczęta miały ochotę na koszulki na ramiączkach
- Jak wam tyłki zmarzną, nie biorę za to odpowiedzialności - mruknęła Lea.
- Powtórz, co powiedziałaś - nakazała Ida, przewodząca zresztą w rodzinnym tandemie, a gdy wysłuchała tego, co siostra miała do powiedzenia, poprosiła o ciepły sweter.
- W ten oto sposób, proponuję abyście włożyły te dżinsy, pod spód ten czarny podkoszulek, a na wierzch ten czerwony kosmaty golf. Przynajmniej będzie wam ciepło. - powiedziała Lea i związała dziewczynkom włosy w równe warkocze.
- Super. Dzięki Lea. - powiedziały, ku zdziwieniu siostry dziewczynki i wygoniły ją na dwór. Po chwili rodzina tłoczyła się w ciasnym przedpokoju i wszyscy ubierali buty.
- Mamoooo, ona mi zabrała te buty z kolorowymi sznurówkami! - rozpaczała Marta, gdy Ida sprawnymi paluszkami wiązała wysokie kozaczki aż pod kolano.
- Nie szkodzi, bez nich też jesteś piękna - pocieszyła ją mama i wyszła pierwsza przed dom. Po chwili, równym łukiem zajechała pod dom samochodem i zaprosiła ich do wejścia. Pomogła ojcu wszystko załadować do bagażnika, przeliczyła dziewczynki i ruszyła w stronę lotniska.
- Kochanie, wyłączyłem żelazko? - zapytał tato.
- Tak. Odłączyłam wszystkie przewody? - zapytała mama.
- Jasne. Dziewczynki, zbliżamy się do lotniska. - zapowiedział tata, jakby nie można było rozpoznać tego jakże charakterystycznego budynku o nieokreślonym kształcie. Lea, ciągnac swoją walizkę zdziwiła się. Były tylko we trzy. Ona, Ida i Marta. Gdzie Natalia? Po chwili ich dogoniła. Całe szczęście, wróciła szybko samochodem po paszport. Lea przeszła przez odprawę i chwilę powłóczyła się po pasażu bezcłowym. Kiedy zaprosili ich do samolotu poszła posłusznie w stronę rękawa i zajęła swoje miejsce. Na całe szczęście, miała te cztery godziny spędzić w towarzystwie tylko Natalii. Marta i Ida siedziały za nimi. Kiedy samolot wystartował, Lea poczuła, że zostawiła tam coś ważnego. No jasne! FARBY!!
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 8 (0 użytkownik(ów) i 8 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 11:36.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023