Wróć   TheSims.PL - Forum > The Sims 1 > The Sims 1: Uwagi na temat gry
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 24.11.2004, 17:43   #1001
Cocaine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Bebe Twins odc. 31
Rano wstałam powoli i wyciągnęłam suknię z szafy. Położyłam ją na krześle i podziwiałam. Była piękna. W końcu przynajmniej raz zamierzałam wychodzić za maż. Wyciągnęłam telefon.
- Brandon? - zapytałam niewyraźnie
- Tak złotko>? - zapytał
- Jesteś już może gotowa?
- Nie...podjedź o wpół do piątej pod mój dom. - mama od rana nie była u Zoe w szpitalu (tak ją nazwałyśmy od nowa, jeszcze nie miała chrztu) tylko dekorowała dom. Faktycznie, wyglądał imponująca. Nad drzwiami wisiała olbrzymia korona ze świeżych iglaków przyozdobiona gołąbkami z plastiku, mnóstwem kokardek i białego tiulu. Nad furtką była korona z wierzby, a w nią powplatane były czerwone róże ze specjalnymi zakładkami na dole trzymajacymi wodę. Do każdej była doczepiona wstążka z tiulu. Zjadłam śniadanie, pogładziłam mamę po głowie.
- Nie denerwuj się. - powiedziała i przytuliła mnie.
- Nie denerwuję się...mamo>
- Tak ?
- Czy możemy tu zamieszkać z Brandonem?
-Nasz dom stoi dla niego otworem. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
- Gdzie idziesz?
- Idę odebrać Zoe ze szpitala, jutro ma przeszczep.
- Mamo, weźmiesz ją na mój ślub?
- Tak, to specjalna okazja! I jadę po twoją wiązankę. - powiedziała i już jej nie było. Szykowałam obiad (wszystko w restauracji mialo byc gotowe dla gosci do żarcia): przepyszne kotleciki z serkiem i ziemniaczki, po czym wyłożyłam na talerze. Była pierwsza. Wsunęłam moją porcję i poszłam pod prysznic. Obficie spryskałam się Christiną Aguilerą i założyłam suknię. Wyglądałam przepięknie. Założyłam buty na malutkim obcasie, wiązane na tasiemki na kostkach, i poszłam upiąć włosy. Wpięłam długaśny welon, po czym poszłam na dół. Przywitały mnie oklaski. mama zrobiła mi zdjęcie, a ja ubrałam Zoe w nową sukieneczkę z tasiemkami. Byłyśmy gotowe do drogi. mama miała na sobie piękną sznurowaną na plecach suknię z czerwonej tafty. Poszłam na dół i czekałam jak na szpilkach na pana młodego.
- Podjechał!! - zapiszczała moja przyjaciółka i kazała mi wejść na górę. To teraz czekałam na werdykt.......
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 25.11.2004, 13:09   #1002
Magi
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Tatułaż

Odcinek 18

Gdy już zjadły poszły do sklepu z wieżami, komputerazmi, płytami itp. itd. . Przy jednej z półek zobaczyły bardzo przystojnego chłopaka.
- Roziiiiii...
- Widze, widze...
- O matko... jaki on fajnyyyyy...
- Może... yyy... pójdź i zagadaj.
- No... eee... moge spróbować... - Gia wyjeła z torby szczotke i uczesała sie. Podeszła i z najsłodszym, najbardziejmiękkim i sexonym głosem powiedziała...
- Cześć - chłopak spojrzał na nią dziwnie
- Bonjur! - odpowiedział po fracusku, "On jest francuzem!" pomyślała Gia
- Może cie oprowadze po tym centrum?
- Eee... mmm... ok - zdołał wypowiedzieć, a Gi odrazu pociągneła go ku Rozi.
- To jest Rozi. A ty jak masz na imie? - zapytała nie bardzo wiedząc czy chłopak wie co ona mówi.
- Bonjur Rozi. A ja mieć na imie Matt. - wybełkotał z zakłopotaniem.
- Świetnie! A więc mówisz "po naszemu" - odpowiedziała z entuzjazmejm Gia - Ja mam na imie Gia.
- Może pójdziemy na lody? - zaproponowała Rozi
- Dobra więc chocicie! - Gdy w trójke doszli do lodziarni "Amanda" i usiedli przy stoliku podeszła do nich Amber. Widać że coś piła bo była czerwon i rozchichotana.
- Co u was dzieciaczki?
- Spadaj, Amber! Nie twoja sprawa! - powiedziała ze złością Rozi
- Może my zjedli by lód? - zapytał Matt patrząc na tą scenke.
- Och... och tak. Jaki chcecie smak lodów? - zapytała Gia
- Ja chce... Miodowy
- A ja chetnie zjeść... Wanilowy...
- Waniliowy. - poprawiła go ze śmiechem Gia
- No dobrze. - gdy wszyscy już zjedli Gia chciała już zapłacić gdy Matt wyjoł pieniądze mówiąc...
- Piekne panie nie płacić!
- Ok, jak chcesz! - odpowiedziała Rozi śmiejąc sie. Potem Matt odprowadził Rozi i Gie do domów. Matt dał im swój numer telefonu i odszedł. Gia i Rozi krzykneły z radości i pobiegły do swoich domów...

CDN

Sori że taki krótki ale musze iść
  Odpowiedź z Cytatem
stare 26.11.2004, 20:09   #1003
Cocaine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Bebe Twins odc. 32
Zeszłam powolutku na dół.
- Teraz się obejrzyj. - powiedziała moja mama do Brandona. Kiedy mnie zobaczył zaparło mu dech w piersiach
- Czy to naprawdę moja żona? - zapytał gładząc mnie po brzuszku.
- Stuprocentowa. - odparłam i pocałowałam go w przelocie. Klękneliśmy przed moją mamą gotowi do nabożeńsdtwa. Błogosławieństwa, sorry/
- Więc chaiałabym pobłogosławić ten związek.....amen. - powiedziała kończąc modlitwe i kazała nam ucałować krzyżyk. Potem powoli wyszliśmy przed dom, zobaczyłam piękny srebrny kabriolet. był przystrojony w urocze kokardki, a na przedzie auta były dwa przepiękne słoniki...po prostu słiit. usiadłam z tyłu, objęliśmy się i pojechaliśmy pod kościół. Tam dwanaście identycznie ubranych druhenek ujęło w swoje dłonie welon i poniosło go aż do wejścia do kościoła, gdzie przejął mnie mój własny ojciec, który bezboleśnie zranił moją matkę wyjeżdżając po to by teraz zjawić się na moim ślubie. Poszedł ze mną do ołtarza.
Minęło pół mszy.
- cZY PRZyżekacie być sobie wiernymi do końca życia?
- Przyrzekamy.
- Czy przyrzekacie wychowywać swoje potomstwo ze wspólnotą kościoła bla bla bla.....aż w końcu ten moment.
- Podajcie sobie prawe ręce. - podajemy sobie...potem związuje je stułą, odprowia jakieś modły. Potem przyrzekamy sobie wspólnie miłość, potem wymiaqna obrączkami. Moja jest ze złota z maleńkimi brylancikami, Brandona z szafirkami.
- Dajemy sobie te obrączki na dowód miłości i wierności. - orzekłam wspólnie z moim mężem a potem on mnie pocałował. Yummy!! Z radości nieco drgnęłam. na konioec ryknął Mendelson....ach, do końca zycia to zapamiętam jak szłam główną nawą, a z chórku spadły na nas kilogramy płatków róży,.,,rzeszta jutro.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 26.11.2004, 20:53   #1004
Zong
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Dziesięciokrotne szczęście odc. 25
..W pracy ajk zwykle tłok. Na szczęście dzisiaj nikt nie chciał się operować, a ja miałam tylko dyżur. Wzięłam się za lekturę pamiętnika. Znalazłam kilka ciekawych fragmentów i zaznaczyłam je. Dochodziłam do daty 30. wrzesień br. (jest styczeń)
-Pani doktor.
-Tak?-zapytałam nie odrywając się od pamiętnika Caroline
-Ciekawa książka?
-To nie książka. o co chodzi?
-Ja muszę pani powiedzieć.
-No mów, Marto.
-Dziś była Caroline.
-Mój Boże! Po co?
-Pani doktor! Pytała się po ilu tygodniach nie można usunąć ciąży. Powiedziałam, ze w drugim tygodniu 4 miesiąca... A ona..
-To jej pamiętnik. Ona jest w ciąży.
Wyszłam. Skończyłam dyżur.
-Pani doktor!!!
-Pojutrze ci powiem-odburknęłam. Marta jest salową.
"Dziś się poślizgnęłam. Wszyscy przeszli obok mnie. Źle się czułam. Kuba podał mi rękę. Choć tylko przy czyjejś pomocy mogłam wstać, nie skorzystałam. Dlaczego Katie zachorowala!"
"Mam złamaną nogę. Musiałam skorzystać z jego pomocy. Nie licząc mojej rodziny, tylko on mnie odwiedza... On nie tylko poszedł do tego gimnazjum co ja i Katie, ale i mnie odwiedza... My God!.."
"On.. znalazłam karteczkę: kocham Cię! kuba" pisał "na szybko""
"Caroline!-zawołał mnie Kuba
-Czego?
-Chodź tu!
Podeszłam.
-Co ty do mnie czujesz?
Spojrzałam na niego. Nic nie odpowiedziałam.
I tak trwałąm trzy tygodnie. Zrozumiałam, ze go kocham... Prawdziwie. Nie mówiłam mu tego. Zwierzyłam się Katie.
-No wiesz... Może powiedz mamie(...)"
Dlaczego tego nie zrobiła???
"(...) No coś ty!
-Ale..."
"Powiedziałam mu to. Oczywiście nie w miejscu publicznym, to jest an korytarzu, ale już następnego dnia, no nie od Katie, która choruje, wszyscy wiedzieli, że się pocałowaliśmy. Myślę, ze Kuba jest moją prawdziwą miłością.. Ale mam czas..."
"Chodzimy ze sobą od dwóch miesięcy. Katie żadą, zebym powiedziała mamie. MA racje. Ale ja tego nei zrobię... Dlaczego? Nie wiem.."
"Już mija rok od naszego pierwszego pocałunku. Kocham go i nic się nie zmieni"
"Tak... Właśnie poszliśmy do kina.. Ale nei chciało mi się iść na film. Powiedziałam nie, i choć wiem, że on pragnął oglądnąć ten film, stał się posłuszny. On mnie kocha"
"Chyba trochę... TROCHĘ?? Ogromnie mnie poniosło... Powiedziałam mamie, że idę do Kasi.. jakiej Kasi?? A poszłam do niego.. Spędziliśmy razem noc... Wyszłąm o północy. Nie wiem czemu to zrobiłam..
ps. miłość nie jedno ma imię.."
"jestem w ciąży. jak powiem o tym mamie? ona nie wie o moim chłopaku.. Nie mam siły.. Chyba ją usunę..."
Oby tak zrobiła! I to były te fragmenty.
-mamo?-usłyszałam wątły głos-MAMO!
-Caroline! Co ci jest? Kochanie!
Chwyciłam chustkę. Wytarłam ją z potu i krwi.
-Mamo.. on wcześniej nie wiedział. Ale wierz mi, ja go kocham
-Wiem. Czytałam twój pamiętnik.
-Mamo! To są prywatne sprawy!
-Wybaczysz mi?
-oczywiście. Ale Kuba nie chciał dziecka... Szłam je usunąć. On ze mną. I ja nie chciałam. Ale nie chciałam u ciebie w szpitalu.
-Wystarczyło słowo.
Uśmiechnęłam się życzliwie do mojej dorostającej córki, która wiele już przeszła.
-Mamo.. ja poroniłam. Poroniłam w drodze do szpitala.
cdn

Ostatnio edytowane przez Zong : 26.11.2004 - 20:59
  Odpowiedź z Cytatem
stare 27.11.2004, 14:19   #1005
Cocaine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Zong dawnho cię nie byłlo
Bebe Twins odc. 33
I wyszliśmy przed kościół. Tam rzucili w nas kilogramami ryżu i tysiącami grosików i pięciogrosików. Kucnęliśmy z Brandonem żeby pozbierać kasę, kiedy wciąż rzucano w nas cukierkami. Cukierki rozdaliśmy między dzieci, i ustawiliśmy się po prezenety i kwiaty.
- Kochanie...wiesz czego ci zyczę...Brandonkowi też...i dzidziusiowi - powiedziała mama i odeszła. Byłam zdzwiona. Matka bez prezentu?? Ja jej dam....
- Brandon...mama ci dała prezenrt?
- Właśnie nie...żeby własnemu dziecku w ślub kasy ani prezentu nie dać?
- Ja dostałam sześć tysięcy....
- No to przynajmniej kase dostałaś...chodź jedziemy. - wtarabianiłam się do samochodu i pojechaliśmy pod restaurację. Tam stanęliśmy przed schodami przewiązanymi czerwoną kokardą uniemożliwiającą wejście i podbiegły do nas nasze matki. Moja trzymała chleb i sól, mama Brandona wódkę i kieliszki.
- Oj, ja nie mogę pić...- i wskazałam na brzuch. Przynajmniej udawałam że piję a naprawdę wylewałam nieco na podłoże a potem pusty kieliszek rzuciłam za siebie. Mama potem pożyczyła nam wszystkiego najlepszego i wręczyła wielkie nożyczki. Razem mocno nacisnęliśmy na nie i rozległy się oklaski. brandon wyniósł mnie na górę i przeniósl przez próg sali. Postanowiliśmy zlamać tradycję i zatańczyć "poloneza". Z kilkoma zaprzyjaźnionymi parami. Rozległy się pierwsze takty, wyszliśmy na środek, odtańcvzyliśmy dumnie ten przepiękny taniec, a na koniec on odsłonił mój welon i pocałował mnie gorąco. Poszliśmy do stolików. Mmm.. stoły były suto zastawiano. Ale najlepsze jedzonko wjechało koło północy. Na wielkim podeście podjechał tort. Wspólnymi rękami przekroiliśmy wielkie tortowe piętrowe serce i zjedliśmy "siebie" nawzajem - figurki z cukru.
- Kocham cię. - wyszeptał Brandon kiedy wyszliśmy na osobność na wielki kamienny taras. Usiedliśmy na brzegu.
- Ja też...- powiedziałam i zaglębiłam się w jego garniturze.
- Ashley..muszę ci coś powiedzieć...
- ???
- Jestem bezpłodny. - powiedział w przestrzeń.
- Aha, a to co noszę w sobie to dar z kochanie się z szefem? - zapytałam pretensjonalnie.
- To było nasienie brata wstrzelone do mojego organizmu. - wykrztusił.
- Przepraszam. I tak cię kocham. - powiedziałam.
- Spójrz kto idzie. - na dole szła kobieta z małym dzieckiem, a na przeciwko niej grupa młodzieńców z szampanem.
- Uczcijmy!! Wasze zdrowie!! - krzyknęli ni z tąd ni z owąd i wystrzelili korek w powietrze. Wypiliśmy toast, i zwołaliśmy ludzi na fajerwerki. Najpierw kiedy zaczęliśmt się całować był mały wstęp. A na końcu, kiedy chwiejnym krokiem w moich kozaczkach stanęłam na kamiennej barierce i pochyliliśmy się do siebie...
CDN!!
  Odpowiedź z Cytatem
stare 02.12.2004, 15:57   #1006
she
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

"blood"
Haney obudziła się. A raczej otworzyła oczy, bo gdy chciała wstać zauważyła, że jest przywiązana pasami. Lekarze natychmiast przybiegli..... qrde muszę iść, a mam wenę no to cip, a ja idę robić lejby :1smutny:
  Odpowiedź z Cytatem
stare 02.12.2004, 17:53   #1007
Magi
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Tatułaż

Odcinek 19
Gia i Rozi krzykneły z radości i pobiegły do swoich domów. Gia poszła zaraz do pokoju i włączyła kompa. "Ach, wejde na czat..." pomyślała i weszła na czat "14, 15, 16, 17, 18, 19 lat". "Prosze podać nick" Gia pomyślał chwile i wpisała "Lawenda"... Na stronie głównej to czyal sie jaka rozmowa. Zaczeła przeglądać ludzi gdy "Obibok zaprasz Cię na PRiV, czy przyjmujesz jago zaproszenie?" Gia klikneła "tak".
Obibok: Elo
Lawenda: Elo? Raczej Hejuniex...
Obibok: Jak wolisz...
Lawenda: ...
Obibok: Ile masz lat?
Lawenda: 17, a Ty?
Obibok: 26
Lawnda: To co tu robisz?
Obibok: Gadam sobie z mlosym towarzystwem...
Lawenda: Spadaj...
I zamknęła okno PRiV. Znalazła nick "Różyczka" więc klikneła.
Lawenda: Hej
Różyczka: Kto Ty?
Lawenda: Przesłodzona nastolatka
Różyczka: Ile lat?
Lawenda: 17, a Ty?
Różyczka: Ja też...
Lawenda: Gdzie mieszkasz?
Różyczka: W mieście!
Lawenda: Fajnie... A może powiesz jak sie nazywa?
Różyczka: WalFlay (czytaj Łolflej)
Lawenda: SERIO??? Ja też! A do jakiej chodzisz szkoły?
Różyczka: Szkoła nr 13
Lawenda: Pewnie nie uwioerzysz, ale ja też tam chodze!
Różyczka: Jasne :/
Lawenda: Do jakiej klasy?
Różyczka: 3c
Lawenda: A... Jak masz na imie?
Różyczka: Samantha : )
Lawenda: No to, Yo Sam! Tu Gia... = )
Różyczka: To naprawde Ty?
Lawenda: No jasne!!! = *
Lawenda: Nie wiedziałam, że masz NET...
Różyczka: Mam od wczoraj...
Lawenda: A no jasne, nie mogłaś mi powiedzieć bo oczywiście kochany dyrcio mnie powiesił...
Różyczka: Zawiesił!
Lawenda: Wiem wiem... = P
Różyczka: Powiem Ci coś...
Lawenda: No to mów!
Różyczka: Amber chodzi z Maxem!
Lawenda: Jakim sposobem?!
Różyczka: Podobno Amber powiedziała, że Ty go olewasz i wogóle jest Ci oboętny...
Lawenda: CO?!
Różyczka: No... Tak podobno...
Lawenda: Musimy sie spotkać! Mam Ci coś do powiedzenia i opowiesz mi wszystko...
Różyczka: Kiedy?
Lawenda: Jutro o 10:30?
Różyczka: Ja przecież chodze do budy!!!
Lawenda: A no racja... No to... o 17:30?
Różyczka: Ok
Lawenda: Ok, pa!
Różyczka: Pa!
Gia wylogowała sie i poszla wziąc gorącą kompiel z olejkami, kulami musującymi, solami itd. Po godzinie bła już na łóżku nakładając sobie maseczkę. Wzięła telefon i zadzwoniła do Rozi.
- Halo?
- Hej, Rozi.
- Hej Gi. Sorry, ale nie moge gadać... Pa
- Eee...
W słuchawce odezwał sie głuch głos krótkich sygnalów. Rozi rozłączyła sie.
- Wypchaj sie! - krzykneła Gia ze złością. Rozi nigdy nie była ąz tak zajęta, żeby nie móc gadać z nią... Po chwili wzięła Kartke z numerem Matt'a i wykręciła numer.
- Hallo?
- Hej, Matt. Tu Gia. Spotkaliśmy sie dzisiaj.
- A tiak... Co tam u ciebe?
- Nic takiego... Może sie spotkamy?
- Kiedi?
- Dzisiaj?
- Ok
- U mnie o 21? Moja mama idzie z jakimś kumplem na impreze.
- Dobra. Będie o 21:15
- Pa
- Pa, piekna...- odpowiedział Matt i rozłączył sie. Gia po raz kolejny w tym dniu krzykneła z radości i spojrzała na zegarek 18:25. "Mam kupe czasu!" pomyślała i kontynułowała upiększanie sie. Po 3 godzinach była odpicowana na max'a. Mini do tego zakolanówki w paski i bluzka na ramiączka z dużym dekoltem. Zadzwonił zwonek i . . .

CDN
  Odpowiedź z Cytatem
stare 03.12.2004, 13:41   #1008
she
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Cytat:
Napisał Tibby
"blood"
Haney obudziła się. A raczej otworzyła oczy, bo gdy chciała wstać zauważyła, że jest przywiązana pasami. Lekarze natychmiast przybiegli..... qrde muszę iść, a mam wenę no to cip, a ja idę robić lejby :1smutny:
przybiegli... Haney spojrzała z niedowierzaniem na ich twarze. Jakim cudem się tutaj znalazła? "czyżby to był tylko sen? Ale ja naprawdę widziałam siebie zalaną krwią, naprawdę czułam to co taqmta dziewczyna... dziewczyna której niema. A ptrzecież naprawde pisała ten pamiętnik.
............. ............ .............. .............
Po chwili nie leżała już w psychiatrycznej sali, tylko siedziała przy biórku nad pamiętnikiem. Wyjrzała przez okno. niemogła się pozbyć widoku Haney. Wyszła przd dom. Była wietrzna pogoda. PO chwili Brigh przystała na chodniku. Poczuła jak trudno jej oddychac a ciało ciąży. Powieki Haney ciężko opadły, Bright upadła na ziemię. Obie leżały bez życia. Jedno życie dobiegło końca w dwóch miejscach...
THE END
  Odpowiedź z Cytatem
stare 03.12.2004, 17:52   #1009
Magi
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Tatułaż

Odcinek 20

Zadzwonił zwonek i Gia poczuła sie dziwnie. W głowie jej sie zakręciło i upadła. Obudziła sie w psychiatryku przypięta pasami. Przypomniała jej sie jedna scena "Zabrali ją. "I co teraz?" pomyślała, "To ma być koniec?!"... Nagle policjant wstrzyknął jej coś. Nie wiedziała co, ale po chwili czuła jak mózg jej gdzieś odpływa... ". "Przcież to byłło dawno..." myślała... "Gdzie Rozi?" "Jaka Rozi? O czym ja gadam?" wtem przyszedł doktor.
- Jak sie czujesz?
- Dziwnie... Ja... Ja czuje jak bym... Była kiedyś kim innym!
- Aha... Rozumiem... -powiedział doktor z zamyśleniem i zapisał coś na kartce.
- Moge wstać?
- Tak - doktor odpioł ją i Gia wstała rozmasowując sobie nogi. Zaraz potem odszedł, a Gia poszła "do toalety". Tak naprawde w toalecia wyłamała okno i powoli płowała kraty. Po 2 godzinach zmęczona wyszła na zewnątrz. Złamała kark jednemu z ochroniarzy i pobiegła w strone lasu. Nie wiedziała z kąd, ale miała w pamięci, że za lasem nie ma siatki pod prądem. Po godznie sprintu usiadła i poczuła sie głodna. Weszła na jakieś drzewo iglaste i zerwała szyszke. Oczyściła ją i... Zjadła. Następnie wstała i poszła w dalszą droge. Było już ciemno, ale ona dalej szła i szła. Po wyczerpujących 2 godzinach doszła do siatki. Pzreszła przez nią i zdięła z pobliskiego drzewa wiszącą na nim czarną sportową, duża torbe. Otworzyła ją i znalazła ubrania, troche jedzenia, pieniądze fałszywy dowód i paszport. Wiedziała że kiedyś tu była i wieszała tą torbe, ale nie wiedziała kiedy. Przebrała sie i poszla do najbliższego motelu. Szła około 3 kilometrów, aż wreszcie napotkała upragnone schronienie. Weszła rozejżała sie i zadzwoniła prowizorycznym dzwonkiem po obsługe.
- Słucham?
- Chciała bym wynająć pokój na 5 godzin.
- Dobrze. Prosze o dowód osobisty. - Gia podała dowód. Po załatwieniu formalności Gia wyjeła Pistolet Ochrony .390 (niewielki magazynek i stosunkowo słaba amunicja) i zzastrzeliła recepcjonistę. Szybko schowała sie za lade i czekała na reszte. Po chwili przybiegło dwoch męrzczyzn których też łato sie pozbyła. Poszła n góre i po 3 godzinach snu był spowrotem. Zadzwoniła po Taxówke. Kierowca przyjechał w umówione miejsce czyli o kilometr od Motelu. Poprosze na lotnisko.

CDN

I jak?
  Odpowiedź z Cytatem
stare 03.12.2004, 20:56   #1010
Cocaine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Bebe Twins odc. 34
Pocałowaliśmy się a znad nas wystrzelił czerwony sztuczny ogień który rozprysł się na kształt serduszka. Kilka osób z dołu biło brawo. Dalej wam nie będę opowiadać bo dalej to głównie tańczyliśmy. Potem pojechaliśmy do domu. Już od progu mój mąż ściągał ze mnie suknie....
- Jesteś piękna...-szeptał mi kiedy ściągał mu koszulę. Wkrótce leżeliśmy nadzy na łóżku i wcale się siebie nie wstydziliśmy.
- Wiesz co...- powiedziałam
- Ja też ci coś chciałem powiedzieć. Tak naprawdę to...
- Powiedz mi spokojnie...-zarządałam zapalając świ3ce.
- Powiem ci rano...-wyszeptał i ułożył mnie na sobie. Nie, wcale się nie kochaliśmy. otem usnęliśmy, rano się spokojnie obudziłam,. Poszłam zrobić pyszne śniadanie. Od razu zbudził nas dzwonek telefonu.
- Halo?
- O cześć Ash. Jak się ma twój mąż?
- A oki...- powiedziałam do siostry roztapiając tłuszcz na patelni.
- Co mu tam pichcisz? - spytała zaciekawiona
- Jajka w koszulkach - palnęłam i dla picu wyrzuciłam jedno jajo na patelnię. Po chwili jednak zaangażowałam się w to i zrobiłam mu przepyszne jajeczka.
- Myślisz że będą mu smakować/
- Rzecz jasna!@! - oburzyłam się lekko.
- Ok, no to wpadnę do was wieczorem.
- Nie dzisiaj, musimy oprozmaiwąc.
- Tak??
- Jak?
- No jak musimy porozmawiać.
- O wszystkim - zbyłam ją i poszłam do toalety.
- Sorry ale widze że idziesz do klopa.
- No...yo pa. YO!! - wykrzyknęłam entuzjastycznie i poszłam z powrotem do kuchyni. Mój mężyk przyszedł, zjedliśmy czule się tuląc do siebie śniadanie.
- Przepysszne....- syknął on i pocałował mnie w szyję...
- Mmmm....-mruknęłam i zebrałam rzeczy do zmywarki. Po południu Brandon zatrzymał mnie po obiedzie na chwilę.
- Muszę ci coś wytłumaczyć.
- NO>
- Nie jestem zwykłym człowiekiem.....
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 13:52.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023