Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 14.08.2007, 02:42   #1
Aquila_Ardens
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie ۞Victor Umbrae۞

witam wszystkich
na wstępie chciałam powiedzieć, że wreszcie , po dwóch latach, wzięłam się w garść i postanowiłam opublikować wreszcie fotostory. cóż...co mogę na wstępie powiedzieć. nie nastawiajcie się na coś wspaniałego (niepielęgnowany 'talent' można z czasem stracić). nie będzie to bardzo pomysłowe, wręcz przeciwnie, będzie dość konwencjonalne i przewidywalne. nie będzie tak 'widowiskowe' ani 'tajemnicze' jak moje poprzednie, gdzieś tam zakopane, niedokończone FS 'Semita ad Achet-Ankh' czy dokończone, aczkolwiek naiwne 'Pueri Fulgori'. komputer, na którym robię zdjęcia ma kiepską kartę graficzną...tudzież akcja dzieje się w 'świecie rzeczywistym' co znacznie ogranicza pole do popisu, jeśli chodzi o archiktekturę, co więcej - ograniczona jestem tym, że budynkami muszę oddać, na ile się da, istniejące naprawdę miejsca, jak i... zwyczajnie nie cierpię budować domków/scenografii/czegokolwiek. i robię to po najmniejszej linii oporu.
Victor Umbrae - ten tytuł niektóre osoby mogą już znać. dwa lata temu trąbiłam o tym... i dwa lata zajęło mi napisanie tego. jakoś to opowiadanie ma taki charakter, że dało się je pisać tylko i wyłącznie 'pod natchnieniem', z czym ostatnimi czasu było u mnie ciężko. więc nie zdziwcie się, jeżeli w trakcie czytanie wyróżnicie mniej więcej trzy style pisania... jeden jak zaczynałam (bardzo widoczny w prologu i pierwszym kawałku pierwszego dnia), drugi rok później (reszta pierwszego dnia) trzeci , jak pisałam ostatnio (reszta opowiadania). wreszcie, żeby znaleźć motywacje, w szkole poprosiłam nauczyciela, żeby przyjął mi to jako pracę semestralną i w zeszłym semestrze to napisałam do końca. wiele 'sentymentalnych' motywów może być niezrozumiałych.nie będę już dalej tłumaczyć, jakbym była niewiadomo jaką artystką opowiadającą o nie wiadomo jakim dziele. powiem tyle - większą uwagę zwracajcie na treść niż zdjęcia, ale ortografię starajcie się pominąć... mam na bakier z 'ż' i 'rz'. odcinki będą się pojawiać pewnie raz w tygodniu (odcinków jest niewiele, ale są treściwe) . piszę też kolejne opowiadanie, być może dam radę je opublikować.
miłego czytania (i nudzenia się przy tym )



-----------------------------
۞Victor Umbrae۞

Prolog


- dosyć tego! Już dość! – wykrzyczała przed wszystkimi, nie dbając nawet –jak zwykła- o poprawność. Lecz któż o nią dba, gdy coś wyprowadzi z równowagi... Faktycznie, tego było już za wiele. Takie upokorzenie uznała za hańbę... ba! Za plamę na jej –jak twierdzi- „świętym honorze” . plamę, która zniszczyła tę jakże delikatną tkaninę, jaką jest jej równowaga psychiczna. Tyle starań! Tyle wyrzeczeń! Tyle męczenia się, tylko po to , by jedno potknięcie pogrążyło wszystko... by wywołało powszechny śmiech...ach... czyż oni nie mogą docenić? Choć raz?! Niestety nie... bezduszne, zimne i głodne rozrywki kreatury tak po prostu ryknęły śmiechem... okrutnym... zawstydzającym... bolesnym... śmiechem...






powiadają, iż śmiech to zdrowie... tylko dlaczego Ona wciąż pogrąża się wręcz w depresji?! Właśnie przez ten niepohamowany, dziwny odruch, cechujący ponoć tylko i wyłącznie ludzi... równie niesprawiedliwe i nieprzyjaznych jak ich zwyczaje.

- mam już was wszystkich po dziurki w nosie! – znów zabrzmiał jej głos. Z każdym słowem coraz bardziej łamany... by zatrzymać łzy zaczęła dyszeć... skupiając ciało na oddechach potrafiła nie dopuścić do rozpłakania się... „publiczność” znowu ryknęła śmiechem i tym razem zaczęła zuchwale bić brawa, niczym marnemu komikowi, któremu pierwszy raz udało się rozweselić widzów... kosztem poniżenia samego siebie... jego jednak ten fakt cieszy, czego nie można było powiedzieć o Niej... o nie...





Zamiast bić jej NALEŻYTE brawa za naprawdę ciężką pracę zaczęli z niej szydzić... śmiać się... wytykać wszelakie „przewinienia”... między innymi najbardziej „wstydliwą” sprawę... mianowicie to, iż niegdyś stwierdziła, że podoba jej się pewna osoba... osoba, która na dodatek obecną była wśród „widzów”...

Wodziła nerwowo wzrokiem po sali... nie skupiając specjalnie uwagi na żadnym z żądnych krwi osobników odbierających resztki radości niczym hieny kradnące łup lwom...

Swoje spojrzenie zatrzymała na chwilę na owym jegomościu, na którego temat najwięcej padało żarcików... gdy ich oczy spotkały się, spuściła wzrok.





Dojrzeć w nich jednak zdążyła swoistą powagę... jednak irytację... przez chwilę zastanowiła się, czy wywołana była tym, czego się właśnie dowiedziała... czy tym, iż jedna, mała osóbka wystawiona była na ataki tylu krwiożerczych bestii... które nie spoczną, nim nie zniszczą swej ofiary... uznała jednak, iż najprędzej to pierwsze...





Po chwili znowu podniosła wzrok.... nie wiadomo, czy starała się zachować resztki honoru, czy dlatego, bo nie spojrzała na nich... kilkuosobową grupkę... jakby z nadzieją... wraz z tą osobą byli jedynymi, którzy nie śmiali się... wręcz jeden próbował przekrzyczeć i towarzystwo uspokoić... jednak nawet jemu to nie wychodziło... taki dziki śmiech opanował „publiczność”.





Nie wytrzymała. Przy kolejnym mrugnięciu spod powieki wyrwała się jedna mała, słona kropelka. Pobiegła pośpiesznie po Jej policzku, zeskoczyła z podbródka. Również w pośpiechu wsiąkła w mocno, można by nawet powiedzieć że za mocno jak na jej wiek wydekoltowaną gorseto-podobną bluzkę. On wstał i wyglądało na to, iż swoje kroki kieruje w jej stronę... Oni uczynili coś podobnego...



Jednak ONA poczuła nagle dziwny impuls... druga łza potoczyła się, tym razem po lewym policzku... gdy zdążyła dogonić swoją towarzyszkę doznała wrażenia, jakby jakiś strasznie gorący płomień palił jej stopy... zmuszając do ucieczki...i tak właśnie uczyniła... jęknęła coś , zeskoczyła z podwyższenia, przedarła się przez tłum... zbiegając po schodach potykała się o własną spódnicę...plątała kroki... łkała...




Aż w końcu dotarła do wyjścia z budynku. Wypchnęła drzwi. Stanęła chwilę... rozejrzała się. Było ciemno...padał lekki kapuśniak... samochody coraz to przejeżdżały szeroką ulicą rozlewając, wbrew pozorom spore, kałuże... uliczne lampy rozświetlały lekką mgłę pomarańczowym światłem... wszystko było takie... dziwne...



Usłyszała za sobą coś w rodzaju kroków... biegła więc dalej... bez wytchnienia... odpoczynku... biegła płacząc...

Nie czuła zmęczenia fizycznego, gdyż adrenalina powstała na skutek stresu całkowicie ją znieczulała... jednak czuła zmęczenie... mianowicie zmęczenie psychiczne... dość już miała wszelkich niepowodzeń... jakikolwiek pech nawiedzić miał okolicę, w której przebywała, zawsze wszystko zamiast ‘elegancko’ rozłożyć się na wszystkich, wszystko przelewa się na nią...




Dobry kilometr nieprzerwanie biegła... aż dotarła do torów kolejowych. Wtedy dogoniło ją zmęczenie. Przystanęła, pochyliła się, oparła ręce na kolanach. Starała się złapać oddech... dopiero teraz dotarło do niej, iż przebiegła spory kawałek drogi... na tę myśl natychmiast kołatanie serca jeszcze wzrosło... miało się wrażenie, iż zaraz napędzone dziwną energią nagle przeciśnie się między żebrami, rozerwie cienką warstwę skóry i opuści swoją właścicielkę, co oczywiście spowoduje nagły zgon.



Kolana, jako że wyjątkowo słabe, tudzież nie wysportowane i ubrane w dość niewygodne obuwie do biegania – wysokie, wiązane, sztywne i jeszcze do tego ciężkie glany, dopiero teraz postanowiły zaprotestować... kręgosłup od dość pochyłej pozycji zabolał w krzyżu... jej rozpaczliwe próby złapania zbawiennego oddechu, dającego złudzenia odpoczynku udaremniało ciągłe, nie do powstrzymania łkanie... łzy oślepiające oczy... poczucie beznadziejności...

Nagle coś jej w głowie zaświtało... stała przy torach kolejowych... wyczuwała wstrząsy – za pewne pociąg już się zbliżał... więc dlaczego by podeń nie skoczyć? Śmierć zapewniona... nikt chyba nie przeżył by kolizji z kilkudziesięcio tonową maszyną... to dlaczego ona by miała? Postanowiła. Zbyt wiele starań... zbyt wiele smutku... zbyt wiele żalu... zbyt wiele upokorzenia... zbyt wiele jak na jedną głowę...

Cofnęła się trochę. Widziała już charakterystyczne trzy światła... usłyszała dudnienie... tuk tuk... tuk tuk... tuk tuk... tuk tuk - ten dźwięk przypominał jej trochę dźwięk pękającego kręgosłupa... a bynajmniej wyobrażenie o nim. Po jej plecach przeszły dreszcze niczym chmara ośmionogich pająków... jednak uniosła wysoko głowę... dumna... jak coś sobie postanowiła, dążyła do końca. Chciała z klasą i zimnym obliczem rzucić się śmierci w ramiona. Chciała tym udowodnić, że nie da sobą pomiatać... może to ich zmusi wreszcie do refleksji...

Jeszcze kilka kroków w tył... chciała wziąć dobry rozpęd... tudzież wolała, aby maszynista jej nie dostrzegł. Teraz serce podskoczyło jej do gardła. Poczuła strach... ale i niespełnienie... nie tak miała wyglądać jej śmierć... bynajmniej... samobójstwo... przecież to takie proste! Uciec od życia... od walki... niczym tchórz... była tchórzem – tak myślała ... jednak czyż żal nie potrafi wykończyć? Czy warto stawiać czoła czemuś, czego się nie da zwyciężyć? Nie samemu. Jednak w tej chwili czuła się sama. Sama... odstająca... niepotrzebna... nawet mimo Przyjaciół... właśnie... przyjaciele... czyż nie przysięgła niegdyś pomóc? Być zawsze w potrzebie... niczym rodzina... niczym rodzona siostra? Teraz nawet to nie było ważne. Nawet przyjaźń. Był to zły objaw... na jego podstawie wywnioskować można , jak bardzo zdesperowana była ta osóbka... jak bardzo pragnęła świętego spokoju...

Wreszcie pociąg był już blisko. Wzięła głęboki oddech. Przymknęła na chwilę oczy. Kręciło jej się w głowie... ledwo stała na nogach. Gdy poczuła, iż traci równowagę, wybudziła się ze snu trwającego ułamek sekundy Natychmiast przypomniało jej się o tym, co miała zrobić. Wstrzymała oddech. Zaczęła biec. Najpierw powoli... niepewnie... jednak szybko adrenalina wzięła górę. Poczuła nagle, iż owo samobójstwo jest jej OCZYWISTYM obowiązkiem. Każdy kolejny krok nasuwał nową myśl – pierwszy – niechaj mają poczucie winy – drugi – śmierć przejdzie do historii. Zawsze lepiej pamięta się tych, co zginęli tragicznie – trzeci – i tak, choćby się niewiadomo jak starała, jaką śmierć by sobie zgotowała, zapomną. – czwarty – jej egzystencja była na tyle jałowa, iż nie ma żalu się z nią rozstać – piąty – boli ją prawa ręka ...




I tak właśnie jakaś siła szarpnęła nią. Nagle się zatrzymała... jęknęła przerażona... pociąg świsnął jej tuż przed nosem. Zaczęła się szarpać...

- puść mnie! Puść ! puść do cholery! – krzyczała, wyrywając się. Szybko zorientowała się, iż jest to człowiek, gdyż żadna siła , prócz siły drugiej osoby nie byłaby w stanie jej powstrzymać...





- zostaw mnie! – jęknęła resztkami sił. Pociąg pojechał dalej... zostawiając po sobie uczucie przenikliwej ciszy. Ktoś przyciągną ją do siebie. Jedną ręką trzymał za nadgarstek, drugą objął w pasie tak, aby nie mogła się wyrwać. Dopiero dotarło do niej, co chciała zrobić. Przecież miała rodzinę... była jedynaczką... miała przyjaciół... miała cele... tyle nie załatwionych spraw... tyle jeszcze do zrobienia... no i choćby tak błaha sprawa, jak to iż maszynista za pewne swoje odsiedzieć by musiał w więzieniu. Chociaż... z drugiej strony... teoretycznie nie byłaby to jego wina... ale nie popadajmy w dygresję. Poczuła na sobie czyjś wzrok... postanowiła odwrócić głowę w kierunku „wybawcy”... zobaczyła charakterystyczne, elektryzująco niebieskie oczy... oczy, które tak ją fascynowały... w które mogłaby wpatrywać się godzinami... gdyby tylko miała przyzwolenie... i tak, właśnie w tym momencie miała... chciała tę chwilę wykorzystać maksymalnie... bo oto Ten sam... Ten sam z którego powodu miała tyle nieprzyjemności... przykrości... oto ten sam, na którego widok zawsze niepewnie spuszczała wzrok... oto ów Jegomość trzymał ją w ramionach... przyciskał mocno do siebie... jakby bał się stracić jakiś cenny skarb... jakby ONA się liczyła... – takie były jej odczucia... co on myślał naprawdę? Nie wiadomo. Lecz wiadomo, iż uratował. Przebiegł taki kawał drogi... by ocalić... by pomóc... pofatygował się... bo przecież nieznanym były jej zamiary... czy chęć powrotu do domu... czy wręcz przeciwnie – ucieczka... ucieczka błędną drogą... do nikąd... pomyślał o niej... zamartwił się... niczym anioł stróż podążył... to musiało coś znaczyć! Bo przecież któż, kto nie dba męczył by się? Pozwolił by umrzeć... gdyż obojętnym by mu była... a jednak...

Po oczach rozpoznała kim był... tym samym... zmierzyła jeszcze wzrokiem jego twarz, by się upewnić... faktycznie... te same rysy twarzy... delikatny, młodzieńczy zarost... długie, czarne włosy mieniące się przedziwnym, granatowo-morskim blaskiem... charakterystyczne, no i oczywiście te źrenice, na których wzrok zatrzymała... odbijały okoliczne światło... wyglądały niczym kocie nocą... miały tę przedziwną właściwość...

- ... Robert? – jęknęła cicho.

- mów mi Shade – odpowiedział głośnym szeptem. Spojrzała nań raz jeszcze. Schowała twarz w rękach. Osunęła się na kolana, mimo wilgotnego podłoża. Zaczęła cicho łkać... Shade kucnął przy niej i objął - troszeczkę za długim, w porównaniu do reszty ciała – ramieniem...






---------------------


i to by było na tyle. wkrótce pierwszy 'rozdział' . będzie ze wszystkich najdłuższy. i jeszcze raz przepraszam za jakość zdjęć ^^''''
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 14.08.2007, 16:12   #2
Liv_Hanna
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: ۞Victor Umbrae۞

Podoba mi się. Choć nie jest do końca perfekcyjne, ale dobrze się czyta. Można się wczuć w rolę. Ocena 8,5/10. Czekam na kolejny odcinek
  Odpowiedź z Cytatem
stare 14.08.2007, 17:56   #3
Tristis
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: ۞Victor Umbrae۞

Masz bardzo patetyczny styl pisania. Piszesz o emocjach bohaterki w bardzo podniosły sposób, z jednej strony jest to logiczny zabieg, dużo przeszła, kotłuje się w niej wiele uczuć, z drugiej całe to "wyolbrzymienie" opisu przeżyć, zalatuje upadłym fallen andżelem, mnie osobiście takie rzeczy śmieszą. Nie twierdzę, że nie umiesz pisać, bo umiesz, widać, że nie obca ci sztuka operowania słowem i naprawdę na swój własny sposób podoba mi się to, co napisałaś, jednak mogłabyś trochę odejść od "przesadnych" opisów, prościej, nie zawsze znaczy gorzej.
Sama fabuła mnie zaintrygowała, jestem ciekawa dalszych losów bohaterki, dałaś jej osobowość i charakter, a to duży plus, bo to trudna sztuka.
Zauważyłam, że masz skłonność do stawiania wielokropków, w wielu momentach nie jest to niczym uzasadnione i powinno zostać zastąpione przecinkiem.
Sumując jest naprawdę nieźle, spodobało mi się, masz stałego czytelnika.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 14.08.2007, 19:05   #4
Anastazja
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: ۞Victor Umbrae۞

Jesteśmy sami, z cierpieniem głęboko zakorzenionym w naszych umysłach.
I nie wiem, co opowiada za nasz sposób myślenia. Co odpowiada za nasze emocje?
Czy to tylko kilka chemicznych substancji,
czyli: hormony, neuroprzekaźniki, inne proteiny, enzymy,
ku….wa wie co jeszcze, powoduje, że kochamy, że chcemy umrzeć,
że matka która rodzi dziecko chce żyć ?
Czy dusza istnieje, czy tylko jest wymyślona przez kościół, aby mógł komercyjnie na niej zarabiać?
Jak cierpimy to umysłem czy duszą?
A może to tylko jakaś tam fizjologia naszego umysłu? Chorego umysłu, mało sprawnego.
A myśli samobójcze, to selekcja naturalna?
Może samobójcy powinni się zabić?
W końcu po co przekazywać, taki „uszkodzony umysł” następnym pokoleniom?
Po co osłabiać i tak już słabe społeczeństwo?

Wkurza mnie to jak ktoś Ci mówi jak masz pisać.
Nie kieruj się takimi opiniami i pisz tak jak Ty uważasz.

Masz super porównania.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 15.08.2007, 01:14   #5
Aquila_Ardens
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: ۞Victor Umbrae۞

Cytat:
Napisał Tristis
Masz bardzo patetyczny styl pisania. Piszesz o emocjach bohaterki w bardzo podniosły sposób, z jednej strony jest to logiczny zabieg, dużo przeszła, kotłuje się w niej wiele uczuć, z drugiej całe to "wyolbrzymienie" opisu przeżyć, zalatuje upadłym fallen andżelem, mnie osobiście takie rzeczy śmieszą. Nie twierdzę, że nie umiesz pisać, bo umiesz, widać, że nie obca ci sztuka operowania słowem i naprawdę na swój własny sposób podoba mi się to, co napisałaś, jednak mogłabyś trochę odejść od "przesadnych" opisów, prościej, nie zawsze znaczy gorzej.
Sama fabuła mnie zaintrygowała, jestem ciekawa dalszych losów bohaterki, dałaś jej osobowość i charakter, a to duży plus, bo to trudna sztuka.
Zauważyłam, że masz skłonność do stawiania wielokropków, w wielu momentach nie jest to niczym uzasadnione i powinno zostać zastąpione przecinkiem.
Sumując jest naprawdę nieźle, spodobało mi się, masz stałego czytelnika.
powiem szczerze, że swojego czasu byłam taki 'fallen angel' i kiedy pisałam prolog, właśnie taka byłam . moj obecny styl jest... mogłabym powiedzieć... suchy i flegmatyczny, nie jestem w stanie powiedzieć, czy akurat w tym opowiadaniu będzie to widoczne, czy nie, bo sama swoje opowiadanie odbieram subiektywnie. co do patetyczności i wielokropków - wiem, kiedyś tego nadużywałam. po pierwszym 'odcinku' zmieni się nieco mój styl.
dziękuję wszystkim za komentarze
  Odpowiedź z Cytatem
stare 23.08.2007, 18:36   #6
Rasputina
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: ۞Victor Umbrae۞

Hmmm.
To może od początku - odkąd pamiętam to bardzo rozwijałaś swoje FS, (tytułów nie pamiętam, ale chyba mi wybaczysz =d) czasami aż za bardzo - za dużo wątków poruszonych na raz, masa bohaterów, niejasna fabuła.
Ale tutaj jest o dziwo dość klarownie, tylko że opisywanie uczuć to makabra. Mam wrażenie, że bardzo identyfikujesz się z bohaterką, stąd raczej z opisu uczuć wyszedł pamiętnik :}
Wielokropek to tragedia, no i kilka błędów {np. przyciągną}

Ale jak zwykle bardzo dobrze. =d

Ostatnio edytowane przez Rasputina : 23.08.2007 - 18:39
  Odpowiedź z Cytatem
stare 23.08.2007, 21:42   #7
Aquila_Ardens
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: ۞Victor Umbrae۞

Cytat:
Napisał Rasputina
Hmmm.
To może od początku - odkąd pamiętam to bardzo rozwijałaś swoje FS, (tytułów nie pamiętam, ale chyba mi wybaczysz =d) czasami aż za bardzo - za dużo wątków poruszonych na raz, masa bohaterów, niejasna fabuła.
Ale tutaj jest o dziwo dość klarownie, tylko że opisywanie uczuć to makabra. Mam wrażenie, że bardzo identyfikujesz się z bohaterką, stąd raczej z opisu uczuć wyszedł pamiętnik :}
Wielokropek to tragedia, no i kilka błędów {np. przyciągną}

Ale jak zwykle bardzo dobrze. =d
kiedyś się bardzo identyfikowałam... właściwie, od pierwszego rozdziału, bohaterka będzie wrzucona w moje życie ale nie będę zdradzała treści
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 09:39.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023