Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 30.04.2005, 11:26   #11
Olciaa
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odcinek 11- Dziwny las

Kiedy Naleen postawiła swój pierwszy krok w tym miejscu, już czuła, że coś jest nie tak. Od razu bowiem, mimo iż jedną stopę miała postawioną po jeśniejszej stronie, pochłonęły ją mroki i cienie. Trudno jej było opisać wygląd tego miejsca, gdyż ledwo widziała koniuszek własnego nosa. Trochę więcej mogła powiedzieć o atmosferze tam panującej. Było niesamowicie cicho i spokojnie. Jadnak trwoga ogarniała jej serce, nie dawała jej wytchnienia. Słyszała swój płytki, nierówny oddech, a także przyśpieszone bicie głównego mięśnia.
- Weź pochodnię- powiedziała Rozalia.

Dziewczyna szybko chwyciła ten przedmiot. Roztaczał on niesamowicie małą łunę,
która pozwalała jej przyjrzeć się otaczającemu ją ekosystemie. Drzewa były bardzo stare i zniszczone. Na ich pniach wiły się krzewy czarnych róż, które już w tamtych czasach uznawane były za przekleństwo i symbol krwiopijców. Na ich płatkach lściły plamy czerwonej cieczy, co jeszcze bardziej utwierdzało Naleen w przekonaniu, że wcale nie weszły do Krainy Wiecznego Dobra. Nieprzyjemną atmnosferę tworzyły też kamienie o nienaturalnych kształtach, ułożone wzdłuż ich ścieszki.
Dziewczyna szła powoli, uważając by nie postawić stopy w zły miejscu. Czuła, że to pułapka, droga bez końca. Znów miała wrażenie, że czas płynie nieubłagalnie wolno, jakby chciał ją trochę pomęczyć. Jednak nie spodziewała się, co jeszcze czeka ją w tym miejscu kultu ciemności...

Nagle Naleen zatrzymała się. Przed jej oczami zaczęły ukazywać się dziwne obrazy, zarówno postaci jak i wydarzenia z jej przeszłości. Jednak w zmienionej, niesamowitej wersji. Pełne były bólu, krzyku, strachu i niepewności. Dziewczynę ogarnęła czarna rozpacz. Uklęknęła na ziemii i schyliła głowę, jakby czekała na topór kata. Wtedy obrazy zaczęły się rozmywać i nagle świat zaczął wirować przed jej oczami. Nie wiedziała, co się dzieje. Powoli kolejne postacie znikały, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Podniosła swe oczy do góry, lecz niebo całkowicie zakryły wysokie czubki sekwoi. Gdy spojrzała znów przed siebie, ujrzała zwykły las.
- Coś się stało?- spytała kobieta.
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 01.05.2005, 12:32   #12
Olciaa
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odcinek 12

- I jesteśmy na miejscu- Rozalia ściszyła głos, teraz mówiła ledwo usłyszalnym szeptem.- Tu nasze drogi się rozejdą- gestem uciszyła Naleen.- Poradzisz sobie. To twój dom, kochaniutka.
Przez 3 miesiące podróży bardzo się do siebie zbliżyły, były największymi przyjaciółkami. Teraz, po tym wszystkim, miały się rozstać. "Dobrze, że chociaż się pożegnała"- pomyślała. Próbowała się uspokoić, ale nie potrafiła. W jej pięknych oczach pojawiły się łzy, które powoli zaczęły spływać po jej policzku. Piękny słoneczny poranek, nagle zmienił się w niekończący się koszmar pełny smutku i niewypowiedzianego żalu. Stały naprzeciw siebie, ale żadna z nich nie chciała wykonać nawet najmniejszego ruchu. Słońce zbliżało się już do swej południowej pozycji. One jednak były jak z kamienia, ich ostatni gest zatrzymany był w dwóch posągach i złożony do stóp Czasu, który mógł albo zwrócić im żywot, albo pozwolić im tak trwać przez wieki. Wybrał jednak to pierwsze, gdyż misja ich nie była jeszcze zakończona. Możliwe, że nie było im przeznaczonym spotkać się ponownie, jednak nie można było dopuścić do nagięcia planów Przeznaczenia.

Nagle odzyskały mowę i zdolność poruszania się. Naleen z okrzykiem rozpaczy rzuciła się jej w ramiona, jak dziecko witające się z matką po długiej jej nieobecności. Obydwie nie mogły powstrzymać się od płaczu, chociaż wiedziały, że nie powinny, że nie mogą tego przedłużać. Każda z nich musiała ruszyć teraz swą własną drogą, daleko od drugiej. Nie mogły się z tym pogodzić, jednak zdawały sobie sprawę, że było to konieczne.

Gdy dziewczyna miała zacząć prosić przyjaciółkę o pozostanie z nią i wytłumaczenie zaistniałej sytuacji, ta nagle zniknęła. Naleen nie mogła w to uwierzyć. Znów w jej głowie zabrzmiały słowa Kylei: "Czy ty... Czy ty nie wierzysz w magię?" Jak mogła po tym wszystkim jeszcze mieć wątpliwości? Potrzebny był jej silniejszy bodziec... "Gdybym teraz była z Fisserem..."- pomyślała. Westchnęła sobie cichutko i rozejrzała się dookoła. Zobaczyła starą zniszczoną furtkę, przypominającą jej tą, która zmaterializowała się przed jej domem...
  Odpowiedź z Cytatem
stare 03.05.2005, 17:16   #13
Olciaa
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odcinek 13

- Jak tu pięknie!- krzyknęła Naleen.
Weszła do starego ogrodu, gdy słońce chowało się za horyzontem. Różyczki wyciągały swe delikatne główki, bijąc się jednocześnie między sobą o ostatnie jego promienie. Zefir znów zstąpił na ziemię, by delikatnie pieścić liście wiekowych drzew. Ogród był taki sam, niezmienny. Czuła, że tu była, a przecież wtedy ledwo otworzyła furtkę...

- Witamy w domu- usłyszała ciepły, damski głos.
Odwróciła się natychmiast. Zobaczyła kobietę o długich włosach koloru krwistoczerwonego. Jej oczy były całkowicie czarne i choć powinny być niesamowicie zimna, dziewczyna sądziła, że płonie w nich niespotykany ogień. Jej rysy były naszej bohaterce dobrze znane. Jakby widziała ją wcześniej, jednak nie mogła sobie przypomnieć gdzie. Za nią stały 2 inne kobiety, niewiele strasze. Za ich plecami ujrzała jakiś budynek. Po przyjrzeniu się mu, zrozumiała, że to jej... dom. Tylko jeszcze jakby we wcześniejszej wersji, jeszcze przed remontem przeprowadzonym zeszłej zimy. Dach nadal przeciekał w piętnastu miejscach, drzwi były lekko naderwane. Nadal jednak była to ta sama bryła, te same mury.
Naleen z wrażenia aż zaparło dech w piersiach. Zauważyła, że wokół starego dębu, rosnącego w tym miejscu od pokoleń tqańczył może z tuzin identycznie ubranych dziewcząt. Wyglądały jakby uczestniczyły w tajemnym rytuale i składały ofiary.
- Nazywam się Mariette, a to me siostry- Lyssan i Venera- kontynuowała kobieta.
Na twarzy dziewczyny malował się strach. Pamiętała te imiona. Usłyszała je po raz pierwszy w tym dziwnym śnie.
- To nie był sen- kobieta uśmiechnęła się.- Jesteś tu tylko po to, by usłyszeć tę historię do końca. Cicho- przyłożyła palec do jej ust.- Nie pytaj się o nic. SIostry, przedstawienie czas zacząć!

Ręką wskazała krzesło, które zmaterializowało się tuż za plecami Naleen. Usiadła i zaczęła się przyglądać odgrywającemu się przedstawieniu. Aktorkami były dziewczyny wcześniej tańczące, trudno było je odróżnić, gdyż różnił je tylko kolor włosów. Historia jej opowiedziana jewst zbyt długa, by ja opisywać- naszej bohaterki nie wciągnęła, sprawiła, że przy końcu biedna dziewczyna przysypiała. W dodatku jedna z sióstr, najprawdopodobniej Venera, mówiła monotonnie i nie spełniała wymagań co do określonej liczby słów na minutę.
Naleen zbudził donośny krzyk:
- Sztuka skończona! Klaszczcie!
Nagle cały świat zaczął wirować. Słyszała jeszcze oklaski i okrzyki "bis". Kurtyna opadła.
Kwadrans później uderzyła o ziemię w pewnym nieprzyjemnym zakątku świata.

Ostatnio edytowane przez Olciaa : 03.05.2005 - 17:20
  Odpowiedź z Cytatem
stare 31.12.2005, 14:37   #14
Olciaa
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Odcinek 14



Zgodnie z zasadą 'Kończ już Waćpan, wstydu oszczędź' to ostatni odcinek. Wiem, wiem, miało ich być dwadzieścia. Na to również znajdzie się słynne powiedzenia, jak choćby stare 'Obiecanki cacanki, a głupiemu radość'. Nie mam na to ani sił, ani tymbardziej czasu. Moim skromnym zdaniem, jeśli mogę takie wyrazić, to największa szmira jaką napisałam. Nie radzę się sprzeciwiać. Skoro choć raz nie posłuchałam Shakespeare'a ('O głupcze! Dobrze o sobie mów samym!'), musi być w tym choć źdźbło prawdy. Lepiej uciąć w momencie, kiedy można to zrobić w miarę bezboleśnie.

- Czy wszystko musi tak się kończyć?- głos rudowłosej przybierał na sile.
To była zdecydowanie najgorsza godzina jej życia. Siedziała na zimnej posadce u stóp olbrzymiego posągu jakiegoś bóstwa. Choć mogłoby się wydawać inaczej, była sama. Otaczał ja tylko szept innych straconych dusz, tworzący jakby niematerialną zasłonę chroniącą ją od otoczenia. Nie wiedziała, kim jest i skąd się tu wzięła. Jej umysł był czystą tablicą, miejscami tylko zapisaną niezrozumiałymi znakami. Białe plamy w pamięci nie są tym, o czym marzy dziewczyna. Mimo wszystko czuła narastające w niej poczucie bezpieczeństwa.
Szept nasilał się. Wyraźnie słyszała jedno imię- Naleen.
- Naleen, kimkolwiek jesteś, pomóż mi!- błagała, wpatrując się w pustkę po jej prawicy i lewicy.
Poczułą szarpnięcie za łokieć, jednak gdy odwróciła się, nie zauważyła nikogo. Posąg wciąż uśmiechał się do niej szyderczo, kpił sobie z jej bezradności. Momentami wydawało jej się, że jest to żywa osoba, a w dodatku dobrze jej znana. Te pukle, błyszczące oczy, w których można byłoby się przejrzeć...
- Lusterko!- krzyk dziewczyny odbił się od ścian, których, w jej mniemaniu, wcześniej tu nie było.
Resztkami sił podniosła się i zaczęła wspinać po marmurze. Nie spodziewała się, że posąg jest aż tak wysoki. Droga zdawała się nie mieć końca. Gdy jednak w końcu podniosła rękę i chwyciła nos rzeźby, by po raz ostatni podciągnąć się, poślizgnęła się i zaczęła spadać.
Jednak miejscem docelowym nie była jednak sala, w której znajdowała się uprzednio. Tym razem trafiła do barwnego pomieszczenia, pełnego kolorowych płócien i innych elementów dekoracyjnych przyciągających wzrok. Tym razem nie słyszała nic. Jednak wszechobecna Cisza nie zdziwiła jej. A powinna.
Na samym środku stało Wielkie Lustro. Dziewczyna jak najśpieszniej udała się w jego kierunku. Rozczarowała się. Nie było w nim jej odbicia, mimo iż mogła zobaczyć cały pokój. Dotknęła tafli. Była taka miękka, układała sie pod jej palcami i przepływała przez nie jak woda.
Mignięcie oślepiajacego światła. Trzask. Zapach zglinizny. Sól, dużo soli. I twardy upadek.
Nie widziała nic, nie słyszała nic, nie czuła nic. Otaczała ją tylko ciemność, miała tylko własne myśli. Jednak nadal było coś niepokojącego, coś co nie pozwoliło jej zatracić się w pustce.
Ktoś obok niej stał, czuła to podświadomie. "Tak, jestem tu". Ten ktoś czytał jej myśli. Co gorsza, ten ktoś wydawał dziwne syki w jej głowie. Co on może chcieć? "Sprawiedliwości, tylko sprawiedliwości". Co ona zrobiła? "Zabiłaś ich. Zabiłaś ich wszystkich, zabijając siebie. Brnąć w pułapkę przeze mnie zastawioną. Nie uwierzyłaś mi, jednak teraz już nie masz wyboru i musisz..." Kylei! To jest Kylei! "Nie pamiętasz siebie, a ja ci pozostałam". I ten śmiech. Ten diaboliczny śmiech... "Przestać? Po tym jak mi odmówiłaś? Nie uwierzyłaś w potencjał Prawdziwej Magii? Zabiłaś ich, zabiłaś!" Co ona mówi? Co ona mówi?
"Grubcio powiedział za dużo. Podał ci też Świętą Wodę, której odmawiał nawet mi. Jeszcze tego dnia zawisł na stryczku". Głos... Pierwszy głos nasilił się. Poznawała go. Kochany Grubcio! Za co? Za co? "Mówiłam przecież" Pisk. Chciała płakać. Co to są łzy? "Pamiętasz jeszcze Kapelusznika i jego żonę? Taka dobrana para. Oni nie zniknęli od tak. Sami z siebie. To ja ich zdemeterializowałam. Stali się czystą myślą, abstrakcją. Nie żyją, istnieją. Czyż to nie jest zabawne?" Dwa kolejne głosy ucichły. "A ta kapłanka, którą zdążyłaś pokochać? To ja ją tam wysłałam. Przekonałam ją i jej siostrę, tę co nastraszyła cię w pokoju, że moja zapłata je usatysfakcjonuje. Teraz bawią się świetnie na dworze Lucyfera." Rozalia... Zdrajczyni? Ale dlaczego? Przecież, przecież... "Ora et labora." Głos Kylei był coraz bardziej odległy, chociaż Naleen czuła jej obecność wyraźniej i wyraźniej. "I w końcu twój brat. Podczciwy morderca. Wiesz, że był moją pierwszą miłością? Wybrał wojaczkę. Mam tylko nadzieję, że spodobał mu się cmentarzyk."
A jej odejściu towarzyszył trzask łamanego serca...
***
Ciało upadło z hukiem na posadzkę. Ostatnie drżenie rąk, ostatni oddech. Półprzymknięte oczy, twarz zastygła w wyrazie głębokiego zdziwienia. Sama, daleko od swojego domu i całego, wielkiego Świata. Nie zdążyła się nawet do Niego uśmiechnąć, bo jej złamane serce nie potrafiło dalej bić. Cisza. W jednym momencie wszystko się zatrzymało. Tam, daleko za mgłą...
***
Kylei wróciła po godzinie. Chciała sprawdzić, upewnić się. Może jednak nie miała racji? Żałowała, ale nic nie dało się odwrócić.
Weszła do pokoju pełna obaw. Łatwo sobie wyobrazić jej radość, gdy w komnacie przywitało ją cichutkie 'labb-dab', 'labb-dab', 'labb-dab'.

Dziś, w ostatni dzień Starego Roku, życzę Wam by nie było rzeczy niemożliwych. I by znalazł się ktoś, kto dla Was trzaśnie obrotowymi drzwiami.
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 08:20.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023