View Single Post
stare 23.12.2005, 20:15   #1132
Cocaine
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Emocjonujący odcinek i zakończenie we wspaniałym miejscu.

Odcinek czwarty.
Lea zamarła na dłuższą chwilę. Miała wrażenie, że świat zatrzymał się na chwilę, że Ziemia przestała się kręcić, a ona sama przestała oddychać. Poczuła nadmierną suchość w ustach i okręciła się do tyłu. Ida i Marta grały w Scrabble Travel wzmagane okrzykami Natalii, która pomagała - to jednej, to drugiej. Podniosła rękę do góry i zaraz tuż obok niej pojawiła się miła blondynka w niebieskim uniformie.
- Podać coś? - zapytała z uśmiechem na ustach.
- Wodę poproszę. - wyszeptała słabo dziewczyna i opadła na oparcie miękkiego fotela. Po chwili miła kobieta wyrosła przy niej z kubeczkiem wody w ręku. Dziewczyna otworzyła go zgrabnym ruchem ręki i wypiła wodę duszkiem.
- Natalia... Nana - powiedziała cicho, ale Natalia obróciła się w jej stronę i popatrzyła na nią. Ściągnęła brwi, co oznaczało, że intensywnie myśli.
- co jest? Nie wyglądasz najlepiej. - odparła
- Ja.. ja zapomniałam farb z domu. - powiedziała cichutko dziewczyna i oparła głowę o ramię siostry.
- O matko. To straszne. Wyrazy współczucia. Trudno, chyba sobie kupisz nowe, co? - zapytała Natalia. Szczerze mówiąc Marta z Idą właśnie rozpoczynały głośniejszą wymianę zdań i chciała uspokoić smarkate.
- Właśnie chodzi o to, że nie. One są bardzo drogie.
- Dziś jest Wigilia - odpaliła Nana i obróciła się plecami do siostry.
- Jasne. - powiedziała Lea rezolutnie i zasłoniła roletkę w niewielkim oknie samolotu ucinając jednocześnie panoramę na cukierkowe obłoki podświetlane od spodu morelowym pożarem słońca. Oparła głowę o miękką, wręcz aksamitną poduszkę dołączoną do oparcia i zamknęła oczy. Powoli bębnienie w głowie ucichło, ale wargi piekły jak nigdy. Zamknęła oczy i zasnęła.

Obudziło ją słabe pukanie w ramię. Pierwszym widokiem jaki zobaczyła po otworzeniu zapuchniętych powiek była skromna niebieska czapeczka z logo American Airlines i wystające spod niej blond włosy - dopiero potem zauważyła rudą Natalię i resztę rodziny.
-Zaraz będziemy lądować. - poinformowała ją Natalia, po czym zapięła siostrę w pasy. Nie czuła się najlepiej. Kręciło się jej w głowie, w dodatku czuła się tak, jakby miała zamiast mózgu bęben, w który ktoś natarczywie wali. Odsłoniła roletę i brzask wstającego słońca oślepił ją na chwilę tak, że musiała przymknąć oczy. Dopiero kiedy wylądowali i byli mniej więcej na powierzchni Ziemi już poczuła, jak wszystko z żołądka wraca jej do ust. Na szczęście po chwili otworzyły się drzwi i świeże powietrze zapobiegło nieszczęściu.
- Córeczko? Nie wyglądasz najlepiej. - powiedziała mama okrywając rozebraną do koszulki Leę kurtką.
- To prawda.. ale nie to jest najgorsze. Zapomniałam farb. - powiedziała cichutko dziewczyna i wtuliła się w miękki sweter matki.
- Dziś Wigilia. - powiedziała mama ciepłym głosem i zapięła suwak od puchowej kurtki córeczki. Lea miała już tego dość. Dziś Wigilia, dziś Wigilia. Z ponurą miną wzęła swoją walizkę i ciągnąc ją flegmatycznie dotarła do wolnej taksówki o rozmiarach mini vana. Rzuciła na siedzenie obok kierowcy wizytówkę z adresem fotelu i zajęła miejsce przy oknie na tylnym siedzeniu.
- Kochanie, zaraz będziemy na miejscu. - powiedziała mama i okryła dziewczynę kocem. Chwila potrwała do półtorej godziny. Korki, o tej porze dnia, kiedy wszyscy jechali do pracy były niestety nieuniknione.A jeszcze cały czas padał śnieg. Koszmar, pomyślała Lea. I gdzie ja mam malować? Gdzie te uliczki z Paryskich pocztówek?
- Jesteśmy na miejscu - powiedział tato i wyskoczył żwawo z samochodu. Podał bagażowemu wszystkie walizki i z uśmiechem pomógł wysiąść Lei.
- Coś nie tak? - zapytała dziewczyna widząc na sobie pytający wzrok ojca.
- Nie.. to znaczy tak, ty chyba jesteś mocno przeziębiona. - powiedział tato i kazał jej iść do apartamentu owinięta kocem. Poczekała aż mama załatwi formalności i poszła za bliźniaczkami do pokoju.
- My chcemy spać na antresoli! - wykrzyknęły obydwie na raz i wyskakując po szczeblach drabinki na samą górę. Antresola, jak się na szczęscie okazało była dwuosobowa - więc mogły na niej spać we dwójkę. Lea zaklepała sobie łóżko we wnęce, osłonięte z trzech stron ścianami, z widokiem na wysokie budynki posypane śniegiem.
- A ja? - zapytała Natalia kiedy wszyscy domownicy swoje walizki rzucili na łóżka i jęli wyciągać z nich potrzebne do życia codziennego rzeczy.
- Ty będziesz spała pod antresolą. Tu jest kanapa, rozłożymy ją i będzie jak znalazł. - powiedziała mama i rozłożyła kanapę.
- No dobra, ale chyba nie przyjechaliśmy do Paryża po to, żeby siedzieć w pokoju na antresoli i rozglądać się po widokach za oknem. Chodźmy na porannego croissanta! - promieniowała energią Marta, spotykając się z gorącym poparciem Idy.
- Niemożliwe. Ja zostaję, proszę kochanie, weź je na spacer. Zostanę z Leą. Coś z nią nie tak. - powiedziała cicho mama w nadziei, że dziewczyna nic nie słyszy. Ale Lea już leżała w łóżku, zakopana po uszy w pościeli.
- Kochanie, wszystko w porządku?
- Nie, boli mnie gardło i głowa. - odparła dziewczyna zgodnie z prawdą. mama kazała wysunąć jej język i zajrzała do gardła.
- Brzydko obłożone. Kochanie! - zawołała jeszcze na schodach i kazała im pójść do najbliższej apteki by zaoptarzyć rodzinę w syrop przeciwkaszlowy i tabletki od bólu gardła.
- Mam to połknąć? - zapytała, kiedy na szafce nocnej pojawiły się dwie pastylki i jedna duża tabletka.
- To wapno, głuptasie. Spokojnie, rozpuść sobie w wodzie i idź spać. Obudzimy Cię na kolację wigilijną. - powiedziała mama i przyniosła szklankę ciepłej wody. Dziewczyna po wypiciu wapna zasnęła. A potem odpłynęła w krainę snu. Kiedy obudziła się, zobaczyła twarz mamy. Wszystko było ok. Głowa nie bolała, tabletki na ból gardła uspokoiły koszmar w buzi. Usta wyglądały normalnie. Powoli otworzyła jedno oko. O Boże! To tylko sen! Siedzi w samolocie i nadal leci do Paryża! Niemożliwe. Czyżby śniło jej się, że będzie chora? Lea po chwili pogmerała w torbie podręcznej i wydała z siebie głośny oddźwięk oddający uczucie ulgi. Komplet farb leżał na swoim miejscu.
  Odpowiedź z Cytatem