Temat: Jagodowo
View Single Post
stare 11.10.2015, 22:11   #25
tut
 
Avatar tut
 
Zarejestrowany: 14.04.2015
Skąd: Włocławek
Płeć: Kobieta
Postów: 158
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Jagodowo

Dobry wieczór!
Po długiej przerwie Ostatnio praktycznie wcale nie gram, jakoś nie mam weny, ale zdjęć na odcinki jeszcze mnóstwo, więc zapraszam do oglądania i poczytania. Dzisiaj trochę smutno i trochę wesoło.

Na początek u Manków.

**

Podczas wizyty w szpitalu lekarze potwierdzili najgorsze - Rudolf miał złośliwy nowotwór. Rokowania były na prawdę złe, lekarze dawali mu max pół roku. Rudolf regularnie jeździł do miejscowego szpitala na chemioterapię. Niestety wypadły mu wszystkie włosy, a ponieważ sam nie czuł się z tym najlepiej zaczął nosić perukę. Cieszył się życiem ile mógł, ile mu zostało czasu, ale był coraz bardziej zmęczony, często przesypiał całe dnie.



- Wyglądasz całkiem nieźle w tych włosach, a jak się czujesz?
- Średnio, chyba się położę.
- Tak zrób, lepiej odpocznij, jeśli jesteś zmęczony.





- Wiesz mamo, mam wrażenie, że jest jakaś nadzieja. Rudolf ostatnio nie narzeka, a przecież bywało już ciężko.



- Super! Miło mi to słyszeć kochanie.



- Myślisz, że może nastąpić cofnięcie choroby?
- Nie wiem Wanilko, nie mam pojęcia. Chyba jest to możliwe. Nie możesz tracić nadziei.



Rzeczywistość niestety była bardzo smutna. Rudolf czuł się coraz gorzej, ale widząc jak bardzo cierpi jego żona, przestał jej mówić o tym, co mu dolega. Sama Wanilia także była zmęczona chorobą męża, ciągłe wizyty w szpitalu, opieka nad nim po kolejnych dawkach chemii. Rudolf czasami znosił ją bardzo ciężko i bywało, że wymiotował cały dzień i noc. To wszystko sprawiało, że Wanilia także była zmęczona. Na szczęście miała rodziców, którzy zajmowali się małą Balbinką kiedy ona padała z nóg.









Sam Rudolf ze swoją córeczką też miał coraz rzadszy kontakt. Czasami nie miał nawet siły utrzymać jej malutkiego ciałka, ale kiedy tylko czuł się na siłach, starał się spędzać z nią jak najwięcej czasu.









Bywały też radosne chwile, kiedy wszyscy zapominali o zmartwieniach i cieszyli się sobą. Mimo wszystko starali się być szczęśliwą rodziną.







- Rudolfie, jak się trzymasz?
- Tato, powiem Ci szczerze. Jest mi coraz ciężej. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam... Ale proszę Cię, nie mów nic ani Wanilii, ani Lukrecji. To jest dla nich za trudne.
- Dobrze. Jeśli tak chcesz. Trzymaj się Rudolfie. Zrób to dla swoich kobiet. Wanilia bardzo Cię potrzebuje.



- Wiem o tym. Tak bardzo ją kocham. I Balbinkę. Nawet nie wiesz, jak żałuję, że nie zobaczę jak dorasta. Jak idzie na studia. Nie poznam jej pierwszego chłopaka. Nie będę na jej weselu. Nie obejrzę swoich wnuków... To wszystko jest takie niesprawiedliwe.
- Rudolfie...
- Nie, proszę tato, nic nie mów. Niepotrzebnie o tym wszystkim mówię.Chodźmy lepiej na kolację.



- Oglądałem świetny program w tv. Dokumentalny. Chyba w środę będą powtarzać...



- Co się ... dzieje...
Rudolf znów źle się poczuł w trakcie kolacji.



- Po wieczornej toalecie zebrał w sobie resztki sił. Chciał ten wieczór spędzić z ukochaną. Z miłością swojego życia. Choćby to miałaby być ostatnia noc. Czuł radość. Tak wielką, że usta same mu się uśmiechały.



Wanilia nie była tak wesoła. Była zmartwiona. Bardzo.



- Wanilko. Kochanie. Jesteś najwspanialszą kobietą jaką w życiu spotkałem. Jesteś uparta w tym co robisz, jesteś niezwykle silna i jesteś moją podporą. Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że tak cudowna, a do tego przepiękna kobieta będzie moją żoną i matką mojego dziecka. Bardzo Cię kocham. I zawsze będę.
- Och, Rudolfie, ale ... ja też Cię bardzo kocham. Ja...











W nocy Rudolf źle się poczuł...



Krzyk Wanilii obudził dziadków, którzy przybiegli do jej sypialni. Niestety...
Rudolf zmarł.









Po długiej nocy i uspokajaniu przez Lukrecję, Wanilia w końcu zasnęła.







Pogrzeb odbył się dwa dni później. Wanilia codziennie odwiedzała cmentarz.
Któregoś dnia spotkała tam Nadzieję. (Nadzieja to siostra Lukrecji jakby ktoś nie pamiętał.)





Siedziała przy grobie ukochanego całe dnie...



Aż do późnej nocy.



Wanilia na kilka tygodni straciła jako taki kontakt z rzeczywistością. Lukrecja i Franciszek uszanowali to, w tym czasie zajęli się wnuczką.



Która miała niedługo swoje urodziny.
(No i muszę przyznać, że zbyt urodziwa nie była. Miała jakieś dziwne linie pod oczami.)















Znów siedziała do późna na cmentarzu, była tak zmęczona, że po powrocie do domu usnęła podczas jedzenia kolacji.



W odwiedziny wpadł brat Wanilii - Narcyz.



- Witaj synku.
- Cześć mamo. Co tam u Was słychać?
- Właściwie niewiele. Twoja siostra jest załamana po śmierci swojego męża. Praktycznie nie ma z nią kontaktu. Kiedy coś do niej mówię, mam wrażenie, że w ogóle nie ma jej obok mnie, jakby śniła na jawie. Nie zajmuje się Balbinką. Na razie to ja z dziadkiem się nią zajmujemy. Dopóki zdrowie nam pozwoli.
- Powinniście z nią porozmawiać. Rozumiem, że jest w żałobie, ale powinna się zająć swoją córką.
- Wiem. Ja to wiem Narcyzie, ale na razie nie mam odwagi jej tego powiedzieć. Wiem, że bardzo przeżywa śmierć Rudolfa. Zresztą już podczas jego choroby było jej ciężko. Wszystkim nam było, Rudolf był dobrym mężem i ojcem. To dobry człowiek.



- No dobrze, a co u Ciebie? Słyszałam, że wreszcie oświadczyłeś się tej dziewczynie. To wspaniale kochanie. Nareszcie dorosłeś.
- Oj przestań mamo. Jak zwykle musisz wtrącać nos w nie swoje sprawy!
- Czy to źle, że interesuję się życiem swoich dzieci? Coś ty taki nerwowy. Przecież zaręczyny to cudowna wiadomość!
- To moja sprawa! Nic Ci do tego, rozumiesz?!



- Narcyz... Narcyz! Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że zaręczyłeś się z nią, a mimo tego ją zdradzasz nadal z innymi kobietami?
- ...
- Narcyz! Odpowiedz mi czy to prawda!
- Powiedziałem, żebyś się nie wtrącała!
- Jak możesz być tak bezduszny. Nie tak Cię z ojcem wychowaliśmy!
- Daj mi spokój. Nie przyszedłem się tu kłócić. Będę robić to na co mam ochotę.



- Cześć tato!



- Synu! Dobrze Cię widzieć. Co tam u Ciebie słychać?
- Dobrze tato. Pewnie mama Ci mówiła, że oświadczyłem się pewnej kobiecie.



- Oczywiście, że mi mówiła.
- Planujemy się pobrać. Jeszcze nie wiem dokładnie kiedy. Ale poza tym wszystko u mnie dobrze. W pracy ... jak to w pracy. Sam wiesz. Jestem piłkarzem.



- Narcyz!
- Cześć siostra.



Potem rodzina zasiadła do kolacji i sporo rozmawiali.





Potem Balbinka zaczęła marudzić i trzeba było położyć ją spać, więc Lukrecja zabrała małą do pokoiku. Franciszek także się gdzieś ulotnił.





- Jak możesz być takim chamem! Jak możesz ją zdradzać?!
- Nie wtrącaj się! Nie twoja sprawa!



- Ale po jaką cholerę się z nią żenisz?! Nawet jej nie kochasz!
- Chcę się ustatkować! Chcę mieć żonę! Już Ci powiedziałem - nie twoja sprawa! Lepiej zajmij się sobą i swoim życiem! Zobacz co robisz! Rodzice muszą zajmować się twoim dzieciakiem!



- Jak śmiesz tak do mnie mówić!
- Mówię Ci prawdę siostrzyczko. Czas się obudzić. Smutne jest to, co Ci się przytrafiło, ale pora się otrząsnąć bo masz tutaj kogoś kto Cię potrzebuje.



Mimo, że padło wiele gorzkich słów i Wanilia wybiegła z jadalni ze łzami w oczach, to patrząc w łazience w lustro zdała sobie sprawę, że w gruncie rzeczy Narcyz ma rację. Rudolf umarł, ale ona nadal życie. Musi dalej żyć bo ma dla kogo. Uśmiechnęła się, przetarła łzy i poszła do pokoju Balbinki. Popatrzyła na nią i zrozumiała, że ta mała istotka być może nie ma ojca, ale nadal ma kochającą mamę, której tak bardzo potrzebuje. I ona sama także potrzebuje swojej córki. Musi kogoś obdarzyć miłością. Musi kochać, żeby żyć.












**


U Narcyza zdecydowanie radośniej. Wesele.

Narcyz Manko + Anastazja (nazwiska nie pamiętam, ale nie ważne, bo teraz już Manko )
Ślub odbył się w Kaplicy Miodowej.

Przywitanie gości.






















Od lewej: Dominika i Wit Pływak, Młoda Para, rodzice pana młodego tj. Lukrecja i Franciszek Manko. (Na weselu była też córka Dominiki - Emilia, nie wiem czemu nie ma jej na foto ) Zabrakło siostry Narcyza - Wanilii. Nadal nie czuła się na siłach po śmierci Rudolfa, żeby przyjść na ślub.









Potem zaczął padać ulewny deszcz.





Po weselu życie upływało spokojnie. Narcyz oddawał się zajęciom, które lubił najbardziej, tj:
Piłka nożna





Kobiety





**


W domu Dominiki i Witka spokój i miłość.



Emilka nie była zadowolona z pobudek w środku nocy, ale na razie rodziców nie było stać, żeby urządzić jakiś kąt dla małego Pawełka.



Jednak od jakiegoś czasu Witek sprowadzał podejrzanych typków do domu. Nie podobało się to Dominice. Wit zamykał się z nimi w pokoju, a kiedy Domi próbowała podsłuchać o czym rozmawiają słyszała tylko niezrozumiałe szepty. Nie chciała się więcej kłócić z mężem, więc przynajmniej na razie znosiła to bez słowa sprzeciwu.



Szczególnie jeden doprowadzał ją do szału. Kiedyś w końcu nie wytrzymała. Nakrzyczała na niego i kazała mu się wynosić z jej domu. Facet posłusznie wyszedł bez słowa.



Sama Domi miała potem mieszane uczucia. Nie wiedziała co sądzić o całej sprawie.





Śnieżki.





Pawełek jest uroczy









**


Mam już przygotowane foto i podpisy na następną część
__________________
Jagodowo
Jagodowo na blogspot
tut jest offline   Odpowiedź z Cytatem