View Single Post
stare 04.08.2012, 09:09   #25
kalafjor
 
Avatar kalafjor
 
Zarejestrowany: 09.09.2007
Skąd: Santa Bożena
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,442
Reputacja: 16
Domyślnie Odp: Kwjat Kalafjora

Dziękuję Malin za komentarz. Co do nie odpowiedzialnej matki to masz rację, ale...
- Daj mi to! - krzyknęła Zuzia zabierając mi klawiaturę. - Słuchaj dziewczynko, jak będziesz wypisywać o mnie takie rzeczy, to do sądu z tobą pójdę! Ja lafiryndą?! Niedojrzałą lafiryndą?!! Lekkomyślną materialistką?! Na policję Cię wydam! I, i jeszcze... - w tym momencie udało mi się wyrwać opętaną od komputera i rzucić na fotel.
- I co jeszcze - zapytałem zagniewany na Zuzię. - Uspokuj się i ciesz, że w ogóle komentują Twoje życie - krzyknąłem patrząc jej w oczy. - Jeszcze dwa tygodnie i skończy się urlop, więc planuj z Martyną Koźlik wakacje! - rzuciłem.
- Phi! Myślałby kto! - powiedziała oburzona Zuzia wychodząc z pokoju...
Ech... Co ja z nią mam? Wracając, cieszę się, że lubicie moje wywody. Zawsze bardzo się staram opowiedzieć odcinek jak najciekawiej i w interesujący sposób. Wiem, że czasami mnie nie lubicie, gdy nie dodaję dużo zdjęć lub musicie się męczyć z niesforną panną Mazurek. Przepraszam!
Specjalnie dla Tych, którzy nie mogą się doczekać aż wrócę do grania i mogą się obyć bez zdjęć dodaję Wam historię pewnej rodziny, którą spotkało nieszczęście. (Dla mnie to też przyjemność, bo bardzo mi się nudzi, ale to tak btw.)


...::Rodzina Hoffman::...
Państwo Cecylia i Arkadiusz Hoffman wprowadzili się do Doliny stosunkowo niedawno, ale zdążyli się zadomowić i wszyscy ich znają. Zamieszkali w średniej wielkości rezydencji, (której widok wywołuje u niektórych lekki dreszczyk) razem z nastoletnią córką Natalią. Nikt nie wiedział dlaczego wprowadzili się do miasteczka, ale zazwyczaj powodem jest cisza, spokój i mili sąsiedzi (taak, jasne . Niektórzy mieszkańcy twierdzili, że widywali z panią Cecylią poważnego mężczyznę w kaszkiecie, który jednak zniknął i więcej go nie widzieli. Tylko kilka osób zna prawdę od samej pani Hoffman, reszta dowiedziała się od innych. Około dwóch tygodni od wprowadzenia się, pan Arek zmarł na tajemniczą chorobę. Wszyscy w rodzinie wiedzieli, że to może nastąpić, gdyż pan Hoffman miał niebezpieczną pracę. Niestety, skonał samotnie w swoim gabinecie, a znalazła go sprzątaczka.
Żałoba trwała bardzo długo, a właściwie możliwe, że trwa nadal. Cecylia i Natalia oczywiście bardzo to przeżyły. Bardzo blada cera matki razem z czarną sukienką wyglądała mrocznie. Wielu sąsiadów bało się podchodzić i pytać co się stało.
Urna została postawiona na biurku zmarłego w jego gabinecie, bo spędzał tam większość swojego czasu. Nie myślcie sobie, że był przepracowany, bo zawsze miał czas dla rodziny.
Pani Hoffman wzięła długi urlop. Pracowała w Biznesie i nie dużo jej brakowało do osiągnięcia szczytu tej kariery. Potem grałem nimi rzadko, bo po prostu nudzili mi się i nie mialem co robić. Wkrótce jednak Cecylia otrząsnęła się po śmierci męża jednak doskwierała jej ogromna samotność. Miała kilku sprawdzonych przyjaciół, ale przecież każdy ma swoje życie i nie może się spotykać każdego wieczora. Jeszcze jej córka opuściła ją i poszła na studia z ogromem stypendiów. Wtedy właśnie poczuła ogrom domu, którym mieszka i pustkę każdego dnia. Umieściła więc w gazecie ogłoszenie o poszukiwaniu współlokatora, ale nie byle jakiego! Przygarnęła opuszczoną przez rodzinę Ludmiłę Chrabąszcz. Stara simka powiedziała, że chętnie będzie gotować i sprzątać w rezydencji. Cecylia się zgodziła i od tamtej pory mieszkały razem. Ludmiła okazała się wspaniałą przyjaciółką i oparciem w trudnej chwili. Oprócz tego umiała ugotować pyszny obiad, zająć się ogrodem i szyć. Często przygotowywała piękne kreacje dla wdowy. Zawsze jednak pragnęła mieć zwierzę, a dokładniej kota. Wkrótce otrzymali prezent od państwa Krechowicz, którzy rozmnożyli Rafaela i przybłędę Ninę (która zdechła przy porodzie). Narodziło się kilka kociaków i właśnie jeden z nich (nie pamiętam imienia, przepraszam) trafił do pani Ludmiły. Już po kilku dniach stał się przyjacielem obydwu kobiet. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie kolejna tragedia...
Pewnego dnia Cecylia przyprowadziła (a właściwie to sama się przypalętała) koleżankę z pracy, za która nie przepadała, bo wydawała jej się po prostu "dziwna" i nadpobudliwa. Pani Hoffman zostawiła gościa na chwilę w salonie, a sama poszła do kuchni w poszukiwaniu emerytki, która zawsze o tej porze przygotowywała obiad.
- Mmmm, jak to pięknie pachnie! - pochwaliła.
- Dziękuję, to krem z kukurydzy i łosoś w sosie koperkowym - odparła pani Chrabąszcz.
- Uwielbiam łososia! Ty zawsze wiesz co... - w tym momencie urwała i zmieniła minę. Wydawało się, że coś słyszy, ale nie wie co to może być. Wybiegła do salony i ujrzała duszącą się koleżankę z pracy.
- O mój Boże! Co sie stało - próbowała pytać nie wiedząc co się stało.
Kobieta trzymając się za gardło jedną ręką, drugą pokazywała miskę dla kota, w której chyba kiedyś była karma...
- Zeżarłaś karmę dla kota?! - krzyczała do poszkodowanej, której gardło spuchło i pokryło się czerwonymi kropkami. - O nie! Ty masz uczulenie! - stwierdziła Cecylia.
Boże co robić, co robić?! Jak się postępuje podczas uczulenia. Ona się udusi... - myślała pani Hoffman.
- Ludmiła!1!!! - krzyknęła z całej siły.
- Stoję obok! - odparła staruszka, która zdążyła w między czasie wbiec do salonu. - Pierwsze słyszę o uczuleniu na kocią karmę... - powiedziała i zaczęła szukać w kieszeniach kobiety jakiś leków i inhalatora. W tym czasie Cecylia dzwoniła już na pogotowię.
Niestety... Nieszczęsna kobieta nie miała nic przy sobie, a karetka nie zdążyła na czas. Koleżanka z pracy udusiła się przed domem...
Pogrzeb był skromny, bo nie miała żadnych przyjaciół. Wkrótce wszystko wróciło do normy i nikt po niej nie płakał ().
Niestety, kotek Ludmiły cały czas obserwował sytuację i ze stresu uciekł z domu. Właścicielka bardzo to przeżyła. Od razu zgłosiła zaginięcie na policję. Na nieszczęście, zwierzak nie miał obroży, więc nie wiem czy wróci... Co sobie pomyślą państwo Krechowicz?! Cecylia stwierdziła, że nie może się znowu załamać. Koleżankę opłakała, a Ludmiłę cały czas wspiera. Teraz pozostał jeszcze bardzo trudny krok - przeniesienie Arkadiusza na cmentarz... Ostatecznie przekonały ją błagania pani Chrabąszcz, którą duch zmarłego straszył co drugą noc.
Teraz żyja normlanie, spokojnie czekając na powrót kotka.
W między czasie Natalia skończyła studia z wyróżnieniem (kierunku nie pamiętam) i zamieszkała w małym domku w Dolinie. Nic u niej więcej nie robiłem. Jak na razie - KONIEC!!!
ZDJĘCIA

Ostatnio edytowane przez kalafjor : 15.08.2012 - 16:35
kalafjor jest offline   Odpowiedź z Cytatem